Konferencje
Mobile Trends

Czyżby Adobe zlękło się konkurencji? – Photoshop będzie za darmo?

Photoshop jest obecnie najpopularniejszą usługą do edycji zdjęć, o czym świadczy nawet dosłowne zrównanie  przerobionych zdjęć z określeniami typu “fotoszopy” czy “ale to jest sfotoszopowane”, i co warte podkreślenia, rzecz nie tyczy się tylko naszego podwórka. Adobe przez długi czas walczyło o utrzymanie hegemonii na rynku, ale rynek nie jest twardą masą, a jego zmieniające się standardy, popularność pirackich wersji Adobe oraz rozwój konkurencji powoli zmuszają firmę do powzięcia drastycznych ustępstw. Photoshop jest właśnie testowany w wersji freemium!

O tym, że Photoshop jest dominującym graczem na rynku oprogramowania postprodukcyjnego nie trzeba przekonywać większej ilości osób. Nie ma się jednak czemu dziwić, skoro funkcjonuje już na nim od 32 lat! Witryna tech.wp.pl przytaczając ciekawą historię rozwoju platformy od Adobe wspomina, że była ona jedną z pierwszych platform edycji, która od 19 lutego 1990 roku przechodzi nieustanne przemiany podyktowane rynkowymi potrzebami. Photoshop jest tworem braci Knoll, którzy zawarli z Adobe umowę licencyjną nadającą prawa dystrybucyjne spółce.

W momencie, gdy Adobe Photoshop 1.0 pojawia się na rynku, od razu zyskuje zainteresowanie  i poklask wśród foto-społeczności. Wypuszczeniu Adobe Photoshop 2.0 towarzyszyła konkurencja w postaci firmy Aldus i jej PhotoStylera, co skutkowało jeszcze większemu biegowi ku rozwojowi. Firma Adobe ogłaszając trzecią wersję programu Photoshop, który wzbogacono o obsługę (mitycznych już wręcz dla grafików) warstw, miała już ugruntowaną pozycję na rynku. Narzędzie było używane już przez większość zakładów poligraficznych, poprodukcyjnych i marketingowych. Adobe postanowiła pójść za ciosem i odkupić prawa do Photoshopa od braci Knoll, co w dłuższej mierze bardzo się jej opłaciło.

Photoshop jest drogi

Adobe oferowało kiedyś możliwość wykupienia licencji jednorazowej, która obejmowała dane urządzenie bądź urządzenia i była wieczysta. Dzisiaj niestety tak nie jest. Wraz z pojawieniem się chmury i rozwojem usług cyfrowych, Adobe przeszło na model subskrypcyjny, który większość użytkowników od razu skojarzy z usługą premium od Spotify czy ratą abonamentu za telefon. Choć Photoshop nie ma sobie równych pod względem funkcjonalności, tak nie wszystkim podoba się polityka firmy, co skutkuje ściąganiem pirackich wersji usługi bądź skłonienie się w stronę darmowych programów typu Gimp, Pixlr czy Krita. Dlaczego? 

Photoshop kosztuje teraz  294,97 euro rocznie, co w przeliczeniu na miesięczną ratę, w założeniu, że będziemy płacić ją przez cały rok wynosić będzie 24,59 euro za jeden miesiąc korzystania z aplikacji. Miesiąc bez wariantu rocznej subskrypcji kosztuje już 36,89 €/mies, czyli niebagatela 172,16 złotych (kurs z 20.06. 12:49). Cena nie wydaje się dosyć wysoka, gdy weźmiemy pod uwagę możliwości tego graficznego kombajnu, ale nie jest to mało, zwłaszcza, gdy nie potrzebujemy pełnej gamy wszystkich udogodnień.

Photoshop ma konkurencję

Ponadto na rynku istnieją konkurenci, którzy zaczynają zastępować niezaspokojoną niszę, oferując tańsze rozwiązania z mniejszym pakietem możliwości, ale na iście profesjonalnym poziomie ostatecznego efektu. Wśród wyrastających rywali dla Adobe Photoshop możemy wymienić programy pokroju DxO Optics Pro, ON1 Photo RAW czy Alien Skin Exposure X. Największą popularnością cieszy się jednak Capture One, lecz coraz większym echem odbija się pojawienie na rynku programów jak Affinity czy Luminar

Dwie ostatnie propozycje są najciekawsze, gdyż Luminar bazuje na silniku sztucznej inteligencji, która szkolona jest przez profesjonalnych fotografów i grafików, co skutkuje świetnymi efektami w przeróbce zdjęć. Szczególną uwagę jednak powinien przyciągnąć w najbliższym czasie drugi z graczy, czyli Affinity, który ze swoimi produktami: Designer, Publisher i Photo odpowiada kolejno rozwiązaniom Adobe XD, Adobe InDesign oraz Adobe Photoshop. Co więcej, Affinity kupimy za nieco ponad 200 zł z dożywotnią licencją użytkowania, a na iPadzie zapłacimy za tą przyjemność nawet cztery razy mniej. Redaktorzy z Fotopolis byli tak uprzejmi i w wielu artykułach napisali ceny poszczególnych programów, dzięki czemu wiemy, iż koszt nieograniczonej czasem licencji Luminar AI na jeden komputer wynosi 79 euro, czyli mniej więcej 370 zł, co stanowi ok. 27 proc. wartości rocznej subskrypcji Adobe. Alien Skin kosztuje 149 dolarów, a ON1 Plus Pro znajdziemy w cenie 150 dolarów. Witryna optyczne.pl wskazuje, że Capture One 22 jest najdroższy ze wszystkich tu wyszczególnionych, gdyż kosztuje 349 euro, czyli ponad 1670 złotych, co nadal oznacza tylko 300 zł dopłaty za posiadanie dożywotniej licencji na produkt Capture. 

Inkluzywność oraz dane

Jak już wspominaliśmy, rynek nie jest bezwolną bryłą, która pozostaje wydrążona i nic nie jest w stanie jej naruszyć. Takie rzeczy nie istnieją, nawet w przyrodzie. W końcu znane nam jest zjawisko krasowienia czy erozji skał lub fizyczna zasada zachowania energii, wedle której wszystko w przyrodzie oddaje sobie wzajemnie energię, aby zachować jej stałość w danym układzie odniesienia, co oznacza, że wszystko jest w ruchu, aby zachować równowagę praw fizyki. Podobne prawa widać w materii mentalnej człowieka, który jest w stanie formować swój umysł, a efektem jego działalności są relacje i wszelkiego rodzaju akty twórcze, ale też związki czy zależności, również te rynkowe. Pisał o tym Heraklit, którego najsłynniejszym sformułowaniem było przecież panta rhei. Wynika więc, z tego, że i te twory będą nietrwałe i płynne, poddane procesowi ciągłej transformacji.

Dzisiejszy świat skupia się coraz intensywniej wokół retoryki inkluzywnej, która mobilizuje podmioty do dostosowania swoich standardów do nowych walorów rynkowych. Nie jest to niczym złym, zwłaszcza gdy widzi się działania z grona CSR, czyli szeroko pojmowanej odpowiedzialności społecznej, które pomagają planecie czy społecznościom potrzebującym wsparcia. Szeroko rozumiane diversity czy kultura parytetu mogą jednak w końcu przeważyć nad umiejętnościami czy reprezentacją wartości w określaniu propozycji marek dla swoich klientów, co widać po produkcjach Netflixa, które tracą w ten sposób na jakości treści i sukcesywnie redukują grono swoich odbiorców.

Jak wiemy, wszystko powinno być tworzone z pewną dozą umiaru oraz mieć spójną strukturę.

Adobe jest mistrzem takich działań. To firma, której zmiana przychodzi dość naturalnie, a dopasowywanie się do okoliczności jest czymś, co zagwarantowało jej ogromną pozycję na rynku. Dostrzegając zatem coraz większą potrzebę cyfrowej dostępności dla użytkowników, coraz większej dostępności produktów w ogóle na zasadzie inkluzywnej, a nie ekskluzywnej oraz szerokie działania konkurentów z różnych dziedzin, w których działa Adobe, firma postanowiła spróbować zachęcić użytkowników poprzez zagwarantowanie im bezpłatnej wersji Photoshopa. Będzie ona jednak związana z pozostawieniem przez klienta danych o sobie w obrębie sieci Adobe, co również na przyszłość stanowi ogromną wartość biznesową dla marki, dla rozwoju oferty oraz samych produktów.

Photoshop freemium

W theverge.com czytamy, że w Kanadzie trwają już pierwsze testy darmowego photoshopa. Adobe planuje udostępnić tę usługę wszystkim jako sposób na wprowadzenie większej liczby użytkowników do aplikacji. Wszystko zamyka się w pewnym modelu biznesowym Adobe, które w 2021 wyszło naprzeciw klientom z darmowym Creative Cloud Express oraz w tle słychać było doniesienia o testach wersji desktopowych. Teraz dostaniemy jeszcze Photoshopa za free? No nie do końca. Będzie to usługa, nie premium a freemium, czyli darmowa wersja Photoshopa, która pozwala na wykonywanie na nim podstawowych czynności graficznych, ale nie wyzwalająca pełnego zasobu możliwości programowych. Jak informują dziennikarze, pełnię możliwości odblokujemy dopiero, gdy zdecydujemy się zapłacić za jeden z pakietów Creative Cloud. 

Maria Yap, która jest wiceprezesem w Adobe, twierdzi, że chce w ten sposób udostępnić narzędzie większej ilości osób, aby te mogły zapoznać się z designem i możliwościami programu oraz potencjalnie w przyszłości kupić wersję rozszerzoną lub sprawniej korzystać z niej w pracy. Możemy tu zastosować dość ostrą analogię do dealera, który najpierw częstuje swoje ofiary narkotykami, całkowicie za darmo i w małych ilościach, ażeby w konsekwencji same przychodziły po więcej i pozwalały zarabiać handlującemu pokaźne sumki. Analogia ta będzie jak najbardziej trafna, gdy dany użytkownik odkryje w sobie pasję do edycji zdjęć i nie będzie mógł żyć bez większych możliwości postprodukcyjnych. Jest to także inteligentny zabieg ewangelizacyjny dla Adobe, które zapewni sobie w ten sposób dodatkowe źródła aktywizacji w postaci pracowników korporacji, którzy zachęceni nauką interfejsu programu chętniej będą z niego korzystać oraz polecać czy rekomendować, być może nawet i przełożonym.

Odpowiadając na pytanie tytułowe, Adobe dostrzega walory rynkowe i próbuje zmienić swoją ofertę pod nowe przyzwyczajenia użytkowników oraz trendy, jakie dyktują jej przeciwnicy. Funkcja ma być dostępna w wielu krajach, ale niestety, nie wiadomo jeszcze kiedy i gdzie freemium zostanie udostępnione. Wszystko okaże się po kanadyjskich testach.

Udostępnij
Mobile Trends
Zobacz także