Jesień za pasem i już za moment będziemy myśleć o świątecznych prezentach. W dobie rozrastającego się rynku zakupów internetowych ważne są dla nas opinie o sklepie i pewność, że przesyłka przyjdzie na czas. Amazon, który udostępnia swoją platformę również zewnętrznym sprzedawcom, dba o to, żeby feralny upominek nie zepsuł nam atmosfery świąt. Sprzedawcy zabawek muszą się wykazać, żeby gigant pozwolił im działać w okresie przedświątecznym.
Jesień, a już na pewno czas przedświąteczny, to najbardziej wyczekiwany okres dla sprzedawców. Najpierw zakupy związane ze szkolnymi potrzebami, później wydatki studentów, którzy często poza rodzinnym domem muszą zaopatrzyć się w najpilniejsze produkty, a na koniec świąteczno-noworoczny szał. Prezenty, jedzenie (coraz częściej kupowane w internecie), ubrania. Tylko na przygotowanie świąt wydajemy ok. 500 zł, a drugie tyle poświęcamy na upominki. Tak wynika z raportu przygotowanego przez Federację Konsumentów i Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie.
Jak cię widzą, tak u ciebie kupują
– Święta w 2020 roku były nieznacznie skromniejsze od poprzednich. Wynikało to ze specyfiki świąt utrzymanych w reżimie sanitarnym. Spotykaliśmy się w mniejszym gronie, więc nieco mniej wydawaliśmy na jedzenie czy prezenty. Jednak zdecydowanie zmieniło się to, gdzie kupowaliśmy, bo sklepy e-commerce przeżywały oblężenie i tylko dzięki temu, że rozwiązania technologiczne są bardzo wydajne, nie odnotowano żadnych poważniejszych awarii serwerów — zauważa Sascha Stockem z Nethansy, sopockiej spółki, która wspomaga firmy z Polski i Niemiec w otwarciu i prowadzeniu własnego sklepu online na Amazon.
Stockem dodaje, że nie widzi możliwości odwrócenia trendu, bo już ponad 80% konsumentów dokonuje przynajmniej części zakupów w sieci. – Próba walki z nowymi nawykami konsumentów to zbędny wysiłek. Centra handlowe w coraz większy sposób będą zamieniać się w centra rozrywki, a zakupy staną się tam wkrótce tylko ciekawym dodatkiem. Sprzedawcom nie pomaga również obecny krajobraz legislacyjny. Zakupy w sieci nie wiedzą, co to niedziele wolne od handlu bądź ograniczenia w liczbie osób przebywających jednocześnie w sklepie, nie wspominając już o godzinach dla seniorów, które jednak chyba na stałe odeszły do lamusa. Natomiast innych obostrzeń możemy się spodziewać, więc internet znowu zapłonie — przekonuje Sascha Stockem.
Według badania przeprowadzonego dla UOKiK blisko 75% konsumentów zdaje sobie sprawę z tego, że w internecie opinie i recenzje produktów mogą być co najmniej nierzetelne. Część jest po prostu kłamstwem czy zakamuflowaną promocją. Dodatkowo aż 40% klientów sklepów online rozczarowało się produktem, który otrzymali do domu, bo był niezgodny z opisem. Takie sytuacje mogą zachwiać popularnością sprzedawcy, bo szacuje się, że ponad 20% zakupów dokonywanych jest na podstawie przeczytanych opinii w internecie. Dlatego wielcy pośrednicy sprzedaży jak Amazon (który obok sprzedawania swoich produktów udostępnia przecież swoje serwery stronom trzecim), pilnują, żeby na ich serwerach lokowały się tylko uznane firmy, które będą troszczyć się o klientów.
Amazon stawia sprawę jasno: Klient nasz pan
– Amazon zdaje sobie sprawę z tego, że w okresie świątecznym kupujący (a niektórzy upominki zamawiają już pod koniec września!) mają nieco obniżony próg samokontroli. Częściej kupują chaotycznie, bez odpowiedniego sprawdzenia, licząc jednak na to, że właściciel „internetowego targu” zadba o ich bezpieczeństwo. Amerykański gigant zdecydowanie odwraca się frontem do takich klientów i wprowadza rozwiązania, które wymuszają na sprzedawcach podjęcie działań, które uwiarygodniają go w oczach kupujących — przekonuje Stockem.
Dlatego chcąc sprzedawać produkty np. w kategorii „zabawki i gry”, które w zbliżających się miesiącach będą hitem, trzeba już dziś zadbać o odpowiednie uwierzytelnienie. Sprzedawca musi udowodnić, że transakcje na Amazon zaczął przed 1 września (niekoniecznie w kategorii zabawki i gry) i od połowy sierpnia do połowy października zrealizował co najmniej 25 zamówień. Współczynnik anulowania nie może być wyższy niż 1,75%, a zupełnie nieudanych transakcji nie może być więcej niż 1%. Również wskaźnik opóźnionych przesyłek nie może być wyższy niż 4%.
– Jeśli sprzedawca na Amazonie nie zadba o te współczynniki, to w okresie od listopada do początku stycznia nie będzie mógł realizować zamówień w okresie świątecznym. Jeśli już dziś ma problem z jakimś wskaźnikiem, powinien natychmiast przejść do działań naprawczych np. poprzez oferowanie tylko tych produktów, które rzeczywiście może wysłać natychmiast. Jedynie zamówienia korzystające z usługi Fulfillment by Amazon (FBA) nie podlegają wymogom sprzedaży świątecznej, ale jest to usługa dodatkowo płatna i polega m.in. na tym, że produkt wysyłany jest do klienta bezpośrednio z magazynu klienta — zaznacza Sascha Stockem z Nethansy, która wprowadziła na rynek narzędzie ułatwiające automatyczne kontrolowanie współczynników, które wymagane są przez Amazon.
Jeśli Amazon uzna, że sprzedawca jest warty zaufania, to w tygodniu poprzedzającym rozpoczęcie świątecznej sprzedaży poinformuje swojego partnera biznesowego, że uzyskał taką możliwość.
– Dzięki takiej ocenie wiarygodności sprzedawcy klient może spać spokojnie i ma pewność, że prezenty przyjdą na czas. Amazon zdaje sobie sprawę z tego jak silne emocje może wywołać brak prezentu, które wymarzył sobie np. najmłodszy członek rodziny. Jego łzy, zdecydowanie mogą zrodzić rozczarowanie i złość rodziców, którzy następnym razem wybiorą inną platformę zakupową, a przecież i my dorośli lubimy wręczać i dostawać prezenty — podkreśla Stockem.
Amazon również w inny sposób dba o to, żeby kupujący czuł się bezpiecznie i np. w wynikach wyszukiwania produktów pokazuje tylko te, które mają co najmniej cztery na pięć gwiazdek. Jednak to nie koniec działań, bo algorytmy Amazona przeczesują miliony ogłoszeń w swoim serwisie i sprawdzają, czy zarówno opisy jak i recenzje produktów nie są skopiowane od innych użytkowników, a nie weryfikowanych jest już mniej niż 5% opinii. Kto posiłkuje się tak zdobytymi ocenami, musi liczyć się z szybką blokadą konta.