Monopol Google ma jednak swoje granice? Przynajmniej w Rosji, w której to Gigant z Mountain View przegrał proces o preinstalowanie aplikacji na urządzeniach z systemem operacyjnym Android. Za całe związane z tym zamieszanie odpowiada konkurencyjna firma Yandex (twórca najpopularniejszej w Rosji wyszukiwarki), której nie spodobał się monopol Google na fabrycznie instalowane w jego systemie aplikacje. Jak widać sprawa zaogniła się mocno w skali makro, jak jednak na fabrycznie implementowane i nie dające się usunąć aplikacje reagują zwykli użytkownicy? Być może to dobra okazja żeby się nad tym zastanowić.
Mimo, że Google jest jedynie dostarczycielem oprogramowania, w umowach z producentami mobile zawsze rości sobie prawo do wykorzystania części wbudowanej w urządzenia pamięci pod własne aplikacje takie jak Google Chrome, Mapy Google, Wyszukiwarka Google itd.. Z tego właśnie powodu, Federalny Urząd Antymonopolowy w Rosji nałożył na Google karę antymonopolową oraz zabronił gigantowi preinstalowania aplikacji na urządzeniach z Androidem. Firma Yandex miała z resztą duży powód by dogryźć Amerykanom, których wyszukiwarka niebezpiecznie zbliżyła się do rosyjskiej, w udziałach w ruchu internetowym (Yandex – 50%, Google 42%). Wysokość grzywny została jak na razie objęta tajemnicą handlową – po wyliczeniu zostanie podana Google Rosja po 28 września.
Uszczęśliwimy cię na siłę
Prawdopodobnie każdy użytkownik korzystający z usług „zielonego robota” mierzył się już kiedyś z niemocą wobec zainstalowanych fabrycznie, nie dających się usunąć i jednocześnie często nieprzydatnych aplikacji. Z jednej strony po nowym sprzęcie mobilnym oczekujemy pełnej funkcjonalności już od chwili pierwszego uruchomienia. Stąd cieszy nas z pewnością dostępna od zaraz funkcja latarki, kalendarz, przeglądarka internetowa czy mapy (aż chce się dodać Google), które podpierają całą resztę systemu. Google niezbyt elegancko obchodzi się jednak z producentami sprzętu, którym dostarcza swoje oprogramowanie. Mimo, że Android to system o otwartym kodzie źródłowym, Google stawia swoim partnerom warunki w kwestii instalowania na urządzaniach niektórych istotnych w systemie aplikacji. Przykładowo HTC, by zaimplementować w swoich urządzeniach aplikację Gmail, zmuszone jest zainstalować dodatkowo Google+ oraz Kiosk Google. Sprawą swego czasu zainteresowała się nawet komisja europejska. Co zrobić więc z tymi wszystkimi, zżerającymi cenną pamięć aplikacjami (szczególnie na starszych modelach) upchanymi pomiędzy tymi naprawdę potrzebnymi?
Najlepszy wybór to mieć wybór
Wygląda to trochę tak jak gdybyśmy kupując mieszkanie, gratisowo otrzymywali sofę, tyle że taką nie do wyrzucenia. Sofa pewnie się przyda, ale przesunąć jej nie sposób, a i mogłaby być trochę wygodniejsza.
W samym (również preinstalowanym) sklepie Google znajdziemy przecież wszystkie potrzebne aplikacje, często lepsze od tych podsuwanych nam przez „ojców założycieli” Androida i urządzeń mobilnych. W pewnym sensie pozostajemy pozbawieni wyboru, a Google, Samsung, Apple i reszta spółki wspiera w ten sposób aplikacje własne lub partnerów biznesowych. Stąd wzięło się właśnie oskarżenie ze strony rosyjskiego Yandexu. W końcu Google ładuje na smartfony ze swoim oprogramowaniem cały zestaw opracowanych własnoręcznie narzędzi: przeglądarkę Chrome, wyszukiwarkę Google, Google Now, mapy Google, Google Earth, Google Talkbalk, Youtube, Google Kiosk, Google Gry itd.. Swoje autorskie programy i nakładki systemowe dorzucają także producenci mobile (np. Samsung czy HTC).
Producenci i twórcy systemów operacyjnych nie muszą jednak rezygnować z wbudowanych aplikacji. Rozwiązanie wydaje się proste – wystarczy, że dadzą użytkownikom możliwość usuwania niektórych aplikacji (tych, których brak nie zachwiał by działania systemu) lub wyboru tych, które chcieliby zainstalować przy pierwszej konfiguracji sprzętu.
Idą zmiany w preinstalowywaniu aplikacji?
Jeszcze w sierpniu dowiedzieliśmy się, że programiści z Mountain View planują ograniczyć ilość preinstalowanych aplikacji. Na najnowszych smartfonach z androidem nie uświadczymy m.in. Google+, Google Play Games czy Google Play Books. Sprawie nieusuwalnych aplikacji w swoich urządzaniach przygląda się również… Apple! Niesłychane, ale Tim Cook, w rozmowie z BuzzFeed News powiedział, że jego zespół ma na uwadze istnienie problemu. Dał także nadzieję, że użytkownicy iOS być może, już niedługo będą mogli pozbyć się niektórych z fabrycznie instalowanych aplikacji. To ważna nowość, a nawet rewolucyjna deklaracja (choć jak mówią pierwsze recenzje iOS9 – aplikacje wciąż pozostają nieusuwalne). W końcu hardware i software to w urządzeniach Apple hermetyczna całość, nad którą pracowali zamknięci pod jednym dachem inżynierowie i programiści. Sam Tim Cook podkreślił to w rozmowie z BuzzFeed: „To bardziej skomplikowana kwestia niż się wydaje. Niektóre z tych preinstalowanych aplikacji są połączone z innymi elementami IPhone’a. Ich usunięcie mogłoby spowodować problemy gdzie indziej”.
Google winne, czy niewinne?
Być może w tym przypadku przegrana Google na rosyjskim rynku nie jest jedynie efektem dziwnej ostatnio moskiewskiej polityki wobec zachodnich potęg internetowych, a firma Yandex (być może!) miała po prostu rację (podejrzewam, że Google, Facebook i reszta ferajny kliknęli by za to zdanie „nie lubię” pod tym artykułem). Nie sposób nie zauważyć, że sporo oferowanych przez Mountain View aplikacji jest naprawdę przydatna i dobrze jest mieć je od samego początku na smartfonie. W kwestii pozostałych preinstalowanych apek, Google (oraz oczywiście pozostali rynkowi gracze), mogliby oddać użytkownikom więcej wolności.
Źródło:
www.androidauthority.com
www.BuzzFeed.com
www.theverge.com
Zdjęcie:
DigiClack © Więcej zdjęć na Fotolia.pl