Google opublikowało trzecią wersję manifestu JSON. Ma on poprawić wydajność, prywatność i bezpieczeństwo w przeglądarce. Poza tym dobiegają nas słuchy, że w 2024 r. Alphabet Inc mocno skupi się na przychodach z reklam. Chrome ma być zaktualizowana w taki sposób, aby adblockery nie mogły spełniać swojej docelowej funkcji. Jednym słowem, czeka nas jeszcze więcej reklam w wyszukiwarce.
W środę, 28 września 2022 roku, na stronie Chrome Developers zaktualizowano artykuł omawiający Manifest V3. Mowa o trzeciej wersji platformy rozszerzeń Chrome. W dokumencie zawarte są podwaliny pod zmianę, główne motywacje Google oraz wizja rozwoju platformy. Plik posiada także przewodnik, który omawia zasoby dotyczące migracji.
Czy rozszerzenia typu adblock przestaną działać?
V3 podobnie jak V2 to API, które ustala zasady, jak mają działać rozszerzenia w obrębie przeglądarki. Rozumie się przez to określenie wprowadzonych w ustawieniach zmian oraz sposób poboru i przechowywania danych z ich wykorzystaniem. V3 różni się jednak od poprzednika w tym zakresie, gdyż ma wpłynąć na działania wtyczek blokujących reklamy, poprzez pogorszenie ich wydajności. Google zmienia bowiem interfejs webRequest API, który będzie blokować rozszerzenia modyfikujące dane przed ich wyświetleniem użytkownikowi.
Na geek.justjoin.it znajdziemy informację, że większość tych programów działa w jeden sposób. Segmentują żądania HTTP do czarnej listy zanim nastąpi przekierowanie do adresu URL. Nowy declarativeNetRequest API ma działać tylko w przypadku 300000 reguł, aby działać efektywnie.
W ostateczności sprawi to, że adblocki będą całkowicie pozbawione swojego działania i będą nieskuteczne.
Ruchy Google wywrą też wpływ na inne przeglądarki.
Ciekawy fakt zauważa w tym aspekcie nordvpn.com. Wedle doniesień tej witryny nowe zasady sprawią, że Firefoks, Brave, Vivaldi czy Microsoft Edge czeka ta sama aktualizacja. Wszak do zachowania pełnej funkcjonalności, wszystkie rozszerzenia na Firefoksie muszą być zgodne z interfejsami API od Google, podobnie jak przeglądarki oparte na Chromium.
Co zmienia manifest V3?
Rozszerzenia, które implikowane są do przeglądarki zazwyczaj oparte są na chmurze, gdzie przechowywany jest ich właściwy kod. Oznacza to, że wtyczka jest tylko łącznikiem między interfejsem przeglądarki, a zawartością danej wtyczki, która nie zostaje pobrana na dysk urządzenia. Stwarza to pewne zagrożenia, gdyż witryna nie jest w stanie oszacować zawartości tego, co faktycznie będzie miało wpływ na jej działanie, po zainstalowaniu wtyczki.
W manifeście czytamy, że w trosce o nasze bezpieczeństwo oraz komfort użytkownika, Google będzie żądać od pluginów, aby zawierały pełny kod w trakcie łączenia. Ma to dawać możliwość ich przeskanowania w celu wykrycia potencjalnych dla systemu zagrożeń.
Nowe API wymusza także na rozszerzeniach, aby te żądały zgody na zmiany, które mogą wprowadzić w przeglądarce, dzięki czemu Google będzie miało pełną wiedzę na temat konkretnych działań w wyszukiwarce oraz w każdej chwili będzie mogło blokować niepożądane działania. Pamiętajmy, że w niektórych przypadkach niekoniecznie zgodnie z korzyścią dla samego użytkownika.
Google bez reklam – wciąż możliwe!
Wszystkie rozszerzenia korzystające z poprzedniej wersji przestaną działać do stycznia 2023 roku. Stąd też trwają wzmożone prace nad wtyczkami blokerskimi, które będą zgodne z nowymi postanowieniami Google, jednocześnie spełniając swoje zadanie.
Portal bleepingcomputer.com mówi o eksperymentalnym projekcie od AdGuard, który próbuje obejść drakońskie restrykcje nowego manifestu. Firma sama przyznaje jednak, że na razie nie jest w stanie dowieźć czegóś równie satysfakcjonującego, jak rozwiązania, które były oferowane do tej pory. Manifest Google to okazuje się być sporym wyzwaniem dla deweloperów.
Problematyczny jest limit reguł filtrowania i reguł dynamicznych. Problemem jest też brak opcji załadowania reguł do silnika filtrującego z serwera rozszerzenia, gdyż Chrome musi przefiltrować żądania sieciowe. Programiści wskazują też na ograniczoną składnię reguł, która uniemożliwia ich pełne przekonwertowanie. Nie da się przez to śledzić wszystkich ustawień dotyczących cookies, które odpowiadają za blokowanie śledzenia reklamowego.
Brak możliwości odświeżenia reguł bezpośrednio z serwera opóźni też aktualizacje oraz bieżące działanie wtyczki, a użytkownicy nie będą już mogli przeglądać dzienników filtrowania. Zamiast tego mogą jednak ręcznie rozpakować i zainstalować rozszerzenia w trybie programisty.
– W filtrach często stosuje się „ negatywne wyprzedzenie ”. Szybkie wyszukiwanie wykazało, że w filtrach AdGuard istnieją obecnie 43 reguły z tym wyrażeniem. Na pierwszy rzut oka nie jest to wiele, ale pamiętaj, że większość z tych reguł ma działać na wielu różnych domenach, więc powiedziałbym, że samo to ograniczenie paraliżuje blokowanie reklam na ponad 1000 witryn – oświadczyło AdGuard.
Program można testować, dzięki instalacji poprzez Chrome Web Store lub GitHub.
Dla mobile nie ma większej różnicy?
Dziennikarze przytomnie zauważają, że nie jest to drastyczna zmiana dla użytkowników mobilnych urządzeń. Na większości z takich urządzeń i tak nie korzysta się z adblockerów, a dla Google to świetna inwestycja. Jak czytamy na technationnews.com, 42,7% populacji (w wieku od 16 do 64 lat) korzysta z narzędzi do blokowania reklam przynajmniej raz w miesiącu. Pozbycie się więc takiej kuli u nogi, będzie dla Alphabetu bardzo korzystne. Nie od dziś wiadomo, że Google reklamami stoi, a pozbywając się wtyczek, które je blokują, zachęca więcej reklamodawców do korzystania z ich platformy.
Jak to wpłynie na UX w Chrome zobaczymy już w styczniu, ale coraz szerzej odbijające się w social media kampanie reklamowe Opery mogą nie być tak przypadkowe w czasie.