W mediach zawrzało od biuletynu wydanego przez Marka Gurmana z Bloomberga. Znajdziemy w nim informację, że Apple odłącza się od metaversowej gorączki technologicznej. Koncepcja ma swoich zwolenników i mówią o niej wszyscy, choć nie każdy z takim samym entuzjazmem. Większość ludzi traktuje to jako ciekawostkę, coraz więcej osób jako bzdurę, a Apple wprost uznaje temat za niegodny zachodu. Element wojny konkurencyjnej jako sprytna strategia marketingowa czy gwóźdź do trumny?
Może Cię zainteresować: Rebranding Facebooka w Metaversum – Czy to nadal internet czy już alternatywna rzeczywistość?
Mark Gurman, dziennikarz tech spod szyldu Bloomberga, nazywany też często ekspertem od Apple opublikował bardzo ciekawy tweet.
Apple MR tuż-tuż!
Ptaszki ćwierkają, że Tim Cook stanowczo macha palcem Markowi Zuckerbergowi i nie przystąpi do jego marzenia z wizji science fiction. A ma ku temu okazję, gdyż spekuluje się, że niebawem światło dzienne ujrzy zestaw słuchawkowy do mieszanej rzeczywistości. Bloomberg próbował nawet przewidzieć nazwę dla przyszłego sprzętu, podając za najbardziej prawdopodobne Apple Vision lub Apple Reality.
Jak informuje Engadget, wczesne badania sugerowały, że nowy sprzęt od Apple może mieć rozdzielczość 8K na jedno oko, kilkanaście wewnętrznych kamer śledzących i udogodnienia programistyczne, a miał kosztować ok. 3 tys. dolarów za sztukę. Chociaż biorąc pod uwagę słowa Ming-Chi Kuo, znanego analityka Apple, twierdził on, że zestaw słuchawkowy będzie używał wyświetlaczy w technologii 4K i od sześciu do ośmiu kamer, co ma sprawić, że urządzenie nie będzie takie drogie jak się zakłada. Projekt ten okazuje się dużym wyzwaniem, więc prawdopodobnie sama premiera urządzenia, może się w czasie jeszcze zmienić. Gruman przekonuje jednak, że jedno się nie zmieni – Apple nie będzie w Meta!
Konflikt interesów Zuckerberga i Cooka
Podejście giganta z Cupertino jest zgoła odmienne od niedawnego Facebooka. Nie ma się temu co dziwić, wszak najwięksi rywalizują z największymi, a zwycięska wizja świata może pogrążyć drugą stronę i uczynić firmę drugiej kategorii. Meta postanowiła postawić wszystko na jedną kartę – metaverse i przechyliła wagę rozwoju AR i VR w stronę tego projektu. Za Metą w bieg ruszył Microsoft ogłaszając budowę swojego uniwersum. Cook nie robi tego, co reszta, wręcz przeciwnie, wygląda na to, że chce tego uniknąć, co ma swoje uzasadnienie i to bynajmniej nie w jego osobistych poglądach i preferencjach.
Okulary AR, czyli taktyka PR
Podczas, gdy dyrektor generalny Meta, Mark Zuckerberg, nazywa metaversum „świętym Graalem doświadczeń społecznych”, Apple nie kryje, że w 2025 roku będzie wciąż pracować nad ulepszaniem okularów do rozszerzonej rzeczywistości. (Blockworks)
Dla wielu może brzmieć to banalnie i infantylnie, że firma, która chce uchodzić za poważną będzie wciąż rozwijała projekt, który nie jest tak rewolucyjny jak nowa rzeczywistość multisensoryczna. Choć wielu może się nie zgodzić, tak Apple nie podejmuje tego kroku, gdyż jak najbardziej jest firmą poważną i tak traktuje siebie i swój ekosystem, który stworzyła.
Zachowanie marki z logiem nadgryzionego jabłka wyłamuje się z szeregu zachwytów i domniemywań na temat przyszłości internetu i staje w opozycji, co wpisuje się w trend marginalizowania metaverse, który w niektórych kręgach nosi miano metabullshitu.
Apple swoim zachowaniem może nawet spowodować spadek ogólnego zainteresowania projektem Meta, nie tylko wśród widzów całego facebookowego show, ale i ludzi, którzy w nie inwestują, a Ci widząc zatracenie jednych, mogą zostawić swój kapitał u drugich, z czego Tim doskonale zdaje sobie sprawę.
Metabullshit
Chociaż konwencja metaversum może jawić się jako nieskończenie ciekawa wizja to w rzeczywistości stawia nas przed pytaniem – Czy ludzkość zmierza w dobrą stronę podejmując próby rozwoju takiej technologii? Jak widać problem iteracji dotyka nie tylko segmentu urządzeń mobilnych, ale także media społecznościowe, które chcąc zbliżyć doświadczenia cyfrowe do rzeczywistych spłaszczają je, karykaturując je u podstawy.
– Budowanie relacji społecznych jest niezwykle skomplikowane. Aby zrozumieć siebie nawzajem, potrzebujemy wielu różnych bodźców – nie tylko tego, co aktualnie słyszymy (słów, intonacji, tembru głosu), ale także informacji wzrokowych (w komunikacji znaczenie ma przecież także wyraz twarzy, postawa osoby mówiącej, jej gestykulacja, intensywność kontaktu wzrokowego czy ogólny wygląd), dotykowych (bliskość drugiej osoby, jej dotyk, gładkość skóry), a nawet zapachowych (woń, perfumy, feromony, etc). – pisze Natalia Hatalska w książce “Wiek Paradoksów. Czy technologia nas ocali?”.
Pani Hatalska przypomina, że technologia nawet jeśli będzie w stanie zastąpić nam w jakimś stopniu interakcje społeczne to nigdy nie będą one równoznaczne z ich doskonałym substytutem. Nawet jeśli na poziomie świadomym nie będziemy w stanie odróżnić takich doświadczeń, tak na poziomie podświadomości nic się nie ukryje. Metaverse wydaje się być więc bardziej niepotrzebną reklamą obrazków z marketplace’ów niż świętym gralem w relacjach społecznych.
Metaverse poza tym, że ma swoich zwolenników, tak większą część ludzi nie interesuje albo wkrótce przestanie interesować. Wszak podobny los przypieczętował się w przypadku technologii AR i VR, które dawno temu promowały się jako kawał technologii, a w rzeczywistości były mocno niedopracowanymi projektami, które nie przyciągnęły większej uwagi. Mowa tu zarówno o pierwszych grach VR-owych, jak i późniejszych okularach Spectacles, które wciąż próbują otrząsnąć się z klęski.
Oczywiście obecnie korzystamy już z technologii mieszanej rzeczywistości, nawet w postaci efektów na zdjęcia w social media, łapania pokemonów, czy w edukacji.
Wracając do samego meta, w sieci słychać głosy, które wprost nazywają ten projekt “shitem”. Temat ten poruszają chociażby windowscentral.com czy pcgamer.com, które w ciekawych artykułach, w telegraficznym skrócie, przedstawiają ten koncept jako bezsensowny m.in dlatego, bo: big tech nie widzi, że społeczeństwo nie odbiera takich projektów jako dystopijne; kompatybilność krzyżowa i blockchain wcale nie działają tak jak życzą sobie twórcy; nikt nie ma poważnego uzasadnienia dlaczego ten meta jest rewolucyjny i lepszy od obecnych rozwiązań.
– To co pokazał Mark Zuckerberg, czyli te prezentacje i filmiki, dla mnie jest to zupełnie niezjadliwe i nie jest tym, czego użytkownicy chcą. […] Nihil novi, to nie jest ta wartość, na którą wszyscy liczymy, kupowanie połaci lądu czy handlowanie jpg’ami to nie jest to co ludzi przyciągnie, to nie jest ta masowa adopcja, a wszystko co robi Facebook aktualnie jest kontrproduktywne i psuje wizerunek technologii rozszerzonych rzeczywistości – mówi Artur Kurasiński, w trakcie audycji Mobile Trends Podcast.
Najlepszym argumentem jest jednak pokazanie płaskości takiego świata i to jak nieciekawy i męczący musiałby być, gdybyśmy zmuszeni byli do przesiadywania w nim godzinami. Nie jest to w końcu żadna symulacja, a tylko jej namiastka.
Realizacja biznesplanu
Dla Apple może to być próba ograniczenia wpływu Meta na rynek, ale też jasne opowiedzenie się po stronie realizmu, co przysporzy firmie sympatyków niesprzyjających MZ. Jest to szczególnie istotne, by zmniejszyć zainteresowanie tą technologią, jeśli Apple faktycznie nie zamierza bawić się w projektowanie swoich metaversów, a wszystko wskazuje na to, że nie będzie, gdyż ma ku temu oczywiste powody, biznesowe z natury.
Wielu zarzuca firmie z Cupertino wyrachowanie i kalkulację, które zostało uwypuklone, gdy pozbawiła uposażenie iPhone’a 12 i wszystkich poprzednich modeli o ładowarki, co sprytnie maskowane było dbałością o planetę. Dla wprawnego obserwatora mało ekologiczny powinien być fakt, że dla opakowania kabla i jego osobnego przetransportowania zużyje się znacznie więcej zasobów i wyemituje więcej spalin niż uprzednio, co jasno pokazuje, że powodem była chęć dodatkowego źródła dochodu.
Same Game podkreśla, że Apple stawia na swój ekosystem i komplementarne wykorzystanie swoich urządzeń, a więc nie opłacałoby się jej trzymać użytkowników tylko przed jednym z nich, gdyż traciłaby na tym cała firma i jej budżetowe wpływy. Dostrzec tu można czysty pragmatyzm ze strony korporacji, który nieopatrznie może być zbieżny z dyskursem myślowym dużej grupy ludzi.
– Poczekaj rok, aż Apple wyprodukuje te okulary i zobaczysz co się będzie działo. Będziesz miał wtedy super zestaw Apple, który będzie polegał na posiadaniu okularów, słuchawek i bardzo pojemnego telefonu pod kątem pamięci i możliwości operacji pracy na procesorze. To będzie ta złota trójca, to jest ten kierunek, w którym oni idą od wielu lat. To nie jest rewolucja, ona się nie zdarzy jutro. To jest proces, który cały czas przechodzimy, także zobaczmy co się będzie działo, gdy największy producent hardware’u na świecie wyprodukuje w końcu te okulary – podkreśla Artur Kurasiński.
Konkludując Tim Cook może odnieść niemały biznesowy sukces nie tylko pod aspektem finansowym, ale wizerunkowym, gdy postawi na swoim, a metaversum podzieli los wcześniejszego VR’u. Jeśli jednak dziecko Zuckerberga okaże się kurą znoszącą złote jajka to Apple poniesie strategiczną klęskę na tych dwóch polach i będzie musiało szybko się dostosować do nowego rynku, bo stanie się firmą podrzędną wobec nowych trendów, które zlekceważyła i szybko zostanie zmarginalizowana.
Oczywiście, może być też zgoła inaczej, co jest nawet bardziej prawdopodobne. Ważne jest tutaj podkreślenie, że metaverse już istnieje i jest to najzwyczajniej w świecie: internet, a próby jego zrewolucjonizowania odbędą się kosztem rewolucjonistów, z czego może zdawać sobie sprawę sam Zuckerberg. Ten, który prowadzi działalność nawet kosztem swoich użytkowników może budować hype, by przytulić jak najwięcej worków wypełnionych pieniędzmi lub – bitcoinem. Robi to oczywiście w celu prototypowania nowych wizji, które po wielu pomyłkach mogą w końcu przynieść oczekiwane rezultaty, a przyciąga to uwagę sponsorów, którzy wykładają niemałe środki w celu rozwoju tej wizji, oczywiście dla swojej przewagi konkurencyjnej.
Biorąc jednak pod uwagę fakt, że do wyścigu dołącza Microsoft, konstruktorzy snapchatowi ogłaszają sukcesy, a na horyzoncie widzimy Apple, to Huawei i Samsung nie pozostaną wobec tego trendu bierne. Meta nie będzie więc jednym światem, podobnie jak internet, który nie jest jednowymiarowy i nie należy do jednego gracza, a zatem może każdy znajdzie coś dla siebie.