Platforma Microsoftu nie przestaje się rozwijać. W obrębie tego rozwoju testuje nowe funkcjonalności, które w przyszłości mogą bardzo szybko się zmonetyzować. Na razie są to tylko próby na małej ilości użytkowników, ale jeśli wyjdą pomyślnie, będziemy świadkami dużej nowości serwowanej użytkownikom serwisu.
Porządkując informację, warto zdać sobie sprawę czym tak w ogóle jest LinkedIn. Otóż jest to platforma służąca do celów zawodowo-biznesowych. Ma szereg zastosowań od promocyjnych, reklamowych do zarobkowych czy nawet relacyjnych. Przekładając to na segmenty użytkowników – interesariuszami aplikacji są osoby szukające zatrudnienia, osoby szukające pracowników, osoby reprezentujące swoje instytucje, same instytucje, oraz osoby prowadzące działalność gospodarczą, startupy czy freelancerzy. LinkedIn jest także platformą edukacyjną, na której znajdziemy szereg ciekawostek i wskazówek od specjalistów z branży.
Ucz się, ucz!
Edukacyjność LinkedIn jest cechą, do której odnosi się nowy pomysł twórców platformy. Chcą oni bowiem wprowadzić rozwiązanie, które możemy kojarzyć chociażby z takich miejsc jak coursera czy myvod.io. Nowa funkcja LinkedIn ma dawać możliwość udostępniania na ich serwerze płatnych video kursowych i szkoleniowych, tzw e-learningów, co czyniłoby go platformą hostującą te treści. Oczywiście serwis dysponuje platformą córką znaną pod nazwą In Learning, która dzierży podobne zadanie, jednakże testowana jest także możliwość pobierania opłat od użytkowników bezpośrednio za pomocą portalu.
Nauka do portfela klucz!
Jak donosi portal Bloomberg.com, póki co testami objęta została bardzo mała liczba osób, a korporacja nie jest pewna co do przyszłości tej usługi. Nie określa wobec tego potencjalnego rozszerzenia testów, a tymbardziej nie podaje możliwych cen. Chociaż kto wie, może to tylko cisza przed burzą, a może faktycznie lekka klapa. Wszak władze “niebieskiego biznesmena” w społecznościowych aplikacjach zdecydowały się już wycofać chociażby z dobowych relacji, znanych na snapchacie czy w ekosystemie facebooka. Powodem okazała się mała rentowność i zaangażowanie użytkowników w tą funkcję.
LinkedIn Events?
Choć portal rezygnuje z niektórych rozwiązań, tak inne wręcz prezentują się obiecująco. Mowa tu o LinkedIn Events, którym zainteresowanie okazało się bardzo rozwojowe, co do zasadności jego istnienia. Niebagatelny wpływ może mieć tu pandemia, która zmusiła nas do szukania rozwiązań i głębszej cyfryzacji, ale LinkedIn jako beneficjent nie ma powodów do narzekania. Podążając za artykułem Bloomberga dwadzieścia jeden milionów ludzi wzięło udział w jednym z wydarzeń platformy w 2020 roku.
„Nadal uczymy się z opinii członków i klientów oraz testujemy nowe sposoby na poprawę doświadczenia” – oświadczyli włodarze LinkedIna – „W ramach tego badamy opcje płatności w produkcie Wydarzenia w oparciu o opinie organizatorów wydarzeń”.
Przeczytaj również: Dlaczego warto reklamować się na LinkedInie?
3 letni „odwet”
Długo trwał rozwój danej funkcji, bo prace nad nią trwały już od 2018 roku, ale w końcu planowanie wydarzeń osobistych online bezpośrednio poprzez LinkedIn zostało dopracowane. Pandemia, oczywiście w ramach zwykłej korelacji, znów okazała się tu pomocną dłonią dla przedsiębiorstwa. Udoskonalenie funkcji miało polegać na odkryciu natywnej transmisji na żywo dla serwisu. Ten sposób streamingu pozwala na lepszą obsługę wirtualnych gospodarzy wydarzeń. Idąc za ciosem, w 2021 roku portal pozwolił użytkownikom na reklamowanie swoich własnych wydarzeń.
LinkedIn prze do przodu
Jak donosi serwis TechCrunch firma mocno nadgania konkurencję. Platforma posiada już możliwości dla twórców, które dają użytkownikom szereg zmian dotyczących personalizacji profilu. Twórcy nadal mają dostęp do Stories , transmisji wideo LinkedIn Live , czy biuletynów. LinkedIn pracuje teraz nie tylko nad formami płatności, ale także nad funkcjonalnością związana wyłącznie z audio, która ma przypominać rozwiązanie z Clubhouse, ale jednocześnie być bardziej oryginalną dla platformy.
„Obserwujemy prawie 50% wzrost liczby konwersacji na LinkedIn, co znajduje odzwierciedlenie w historiach, udostępnionych filmach i postach na platformie” – powiedziała rzeczniczka LinkedIn, potwierdzając rozwój funkcji audio. „Przeprowadzamy kilka wczesnych testów, aby stworzyć wyjątkowe wrażenia dźwiękowe związane z Twoją profesjonalną tożsamością. I zastanawiamy się, jak możemy przenieść dźwięk do innych części LinkedIn, takich jak wydarzenia i grupy, aby dać naszym członkom jeszcze więcej możliwości nawiązania kontaktu ze swoją społecznością” – powiedziała Owens.
Deweloperskie przecieki
Wracając do Bloomberga, ujawnia on, że w wersji beta, w kodzie aktualizacji na iPhone’a możemy znaleźć właśnie funkcjonalności dotyczące zarządzania płatnościami, sprzedaży biletów i generowania zarobków jako organizator. Może to dawać też potencjalną możliwość kupowania biletów przez użytkowników. „Opuszczając to wydarzenie, stracisz możliwość uczestnictwa, a bilet nie zostanie zwrócony.” – czytamy w jednej z zaplanowanych wiadomości do systemu. „W razie pytań prosimy o kontakt z organizatorem.”
Nie ukrywam, że LinkedIn to w mojej subiektywnej opinii jeden z najciekawszych portali społecznościowych dających już i tak w swoim założeniu duże możliwości. Przykładami są chociażby możliwość personal brandingu i ofertowania pracy. Ciekawe będzie zobaczyć jego dalszy wzrost w konkretnym kierunku. Trzeba zdać sobie sprawę, że choć LinkedIn czerpie obecnie z trendów dla wszystkich social mediów, tak jego specyfika jest na tyle wyjątkowa i odmienna, że żadne rozwiązanie nie jest tu oczywiste.
Może Cię zainteresować: Formaty reklamowe na LinkedInie