Google pracuje nad projektem kabiny, która będzie dawała pozory realnej obecności osoby po drugiej stronie ekranu. Choć technologia nie jest doskonała i ma mnóstwo mankamentów to robi piorunujące wrażenie.
Firma Alphabet Inc. od lat jest w posiadaniu technologii, którą postanowiła przedstawić w trakcie Google I/O Keynote. To, że ją posiada nie znaczy, że ją wdraża, a pokazano ją raczej jako formę ciekawostki aniżeli gotowego produktu. Google podkreśla, że zdecydowało się na taki krok, gdyż pandemia i ograniczenia jakie wywołała zmobilizowała zespół do podzielenia się wynikami swojej pracy.
Projekt Starline
– Wyobraź sobie, że patrzysz przez coś w rodzaju magicznego okna, a przez to okno widzisz inną osobę, naturalnej wielkości i w trzech wymiarach. Możesz mówić naturalnie, gestykulować i nawiązywać kontakt wzrokowy – czytamy we wpisie na blog.google. To w zasadzie cały opis tej technologii, choć nie oddaje on jej zasłużonych oklasków. Nie jest to zwykła fotobudka, ani kolejne zwykłe narzędzie telekonferencyjne. Sieć kamer i czujników wydobywa obraz, który zdaje się być realny niczym za szkłem, a technologia dźwięku przestrzennego pozwala na doznanie prawdziwej obecności nieograniczonej działaniem zestawów słuchawkowych.
Genialne doświadczenie – choć nie do końca
Jak pisze jeden z reporterów na łamach wired.com miał on okazję doświadczyć pobytu w takiej kabinie. Był on zachwycony możliwościami Starline, choć czar prysł w momencie zmiany pozycji. Okazuję się, że nie pod każdym kątem patrzenia wrażenia są takie same i choć nadal jakość obrazu pozostaje zniewalająca, tak już uczucie euforii znika w otchłani rzeczywistości. Mają tego świadomość także i pracownicy Google’a, którzy wykorzystują kabiny Starline do wewnętrznych spotkań biznesowych i nadzorczych, wciąż udoskonalając technologię.
Rewolucja transferu danych
Choć same wrażenia z kabiny wymagają jeszcze dopracowania, Clay Bavor nie chce angażować w to dodatkowych narzędzi typu gogle, okulary, hełmy czy słuchawki z segmentu VR czy AR. Firma chce stworzyć bezkompromisowe rozwiązanie dające efekt ultra tele-obecności bez użycia żadnych zewnętrznych zastosowań. Choć dojście do tego etapu może być trudne i czasochłonne, tak Starline wywołał małą rewolucję w innym aspekcie – w streamingu.
Dwukanałowe bezstratne streamowanie 3D?
Cały szereg zapisu danych przesyłany jest w trybie WebRTC. Wyjaśniając ten skrótowiec, oznacza on komunikację sieciową odbywającą się w tym samym czasie – w czasie rzeczywistym. Taką samą infrastrukturę przesyłu obsługuje Google Meet, czyli główna alphabetowa aplikacja do wideokonferencji.
Co z tego? Co w tym wyjątkowego? Kompresja, głupcze.
Google twierdzi, że jest to wyjątkowe, a Mobile Trends podziela ten pogląd, że kompresja umożliwiająca synchroniczne dwukierunkowe przesyłanie strumieniowe filmu i to jeszcze w technologii 3D to z pewnością nie lada osiągnięcie. I w tym miejscu wkracza znów reporter portalu Wired, który w tym samym materiale przypomina, że dla większości użytkowników ta informacja jest bezużyteczna. Wszystko z powodu połączenia sieciowego jakim dysponują. – Trudno sobie wyobrazić, by tego rodzaju technologia działała bezproblemowo nad twoim tandetnym domowym połączeniu Wi-Fi – stwierdził bezkompromisowo. Nie rzucał jednak słów na wiatr. Jego przekonanie wynika z wiedzy, że inżynierowie Starline wprost nalegali, aby kabina była na stałe połączona z biurową siecią, której przepustowość w tak ogromnej korporacji musi być o wiele większa niż w domach zwykłych śmiertelników.
Wierzymy, że przyszłość jeszcze nas zaskoczy w tym aspekcie, choć przedstawione rozwiązanie, mimo swojej prostoty, już robi ogromną nadzieję na rewolucję w sektorze rozmów wideo, samemu będąc swego rodzaju krokiem milowym do niej prowadzącym.