Jesień to czas konferencji największych producentów z branży nowych technologii. Niedawno swoją tegoroczną linią urządzeń chwalił się Amazon, a miesiąc wcześniej Apple. Google natomiast czekało z własną prezentacją do 4 października. W jej trakcie pokazało jednak całkiem sporo, między innymi drugą generację smartfonów Pixel, inteligentne głośniki Home oraz nowości w postaci słuchawek Pixel Buds, małej kamerki Google Clips i laptopa Pixelbook.
Google z własnym sprzętem i oprogramowaniem
Poniżej znajdziecie najciekawsze informacje dotyczące najświeższych produktów z Mountain View. Na początku przypomnijmy jeszcze, że we wrześniu bieżącego roku byliśmy świadkami przejęcia przez Google własności intelektualnych i części inżynierów HTC, czyli producenta pierwszego smartfona z Anroidem (Dream lub G1). Tym samym amerykańska firma stała się jeszcze bogatsza w kwestii wiedzy na temat produkcji sprzętu elektronicznego.
Słuchawki Pixel Buds na żywo przetłumaczą rozmowę na inny język
Google Pixel Buds to słuchawki bezprzewodowe. Dwie składające się na nie douszne pchełki połączono ze sobą powlekanym przewodem, który pozwala swobodnie zawiesić je sobie wokół szyi. Łączność z telefonem uzyskiwana jest za pośrednictwem Bluetooth, a ładowanie odbywa się w specjalnym opakowaniu, do którego podpinany jest kabel USB. Według testów przeprowadzonych jeszcze na przedprodukcyjnej wersji urządzenia, bateria oraz bank energii wbudowany w futerał, powinny starczyć na 24 godziny słuchania muzyki. Ograniczeniem może okazać się kompatybilność Buds’ów, ponieważ będzie można sparować je jedynie z Pixelami oraz smartfonami z Androidem 7.0 lub nowszym. Kiedy otworzymy futerał w pobliżu smartfona, ten powinien automatycznie zasugerować nam wspólne połączenie.
Mikrofon wbudowany w słuchawki pozwoli sterować sparowanym urządzeniem za pomocą głosu, popoprz wydawanie poleceń Google Assistantowi. Ten z kolei przeczyta nam „na ucho” aktualne wiadomości SMS, opisze trasę w wybrane miejsce lub też np. odtworzy piosenkę, bez dodatkowego kluczenia po interfejsie smartfona. By wywołać nasłuch Assitanta wystarczy przytrzymać palec na gładziku wbudowanym w prawą pchełkę słuchawek. Służy on też do wydawania podstawowych komend za pomocą gestów (przewijania, wyłączania muzyki itp.). Jedną z promowanych funkcji Budsów, dostępną tylko na smartfonach Pixel, jest symultaniczne tłumaczenie rozmów głosowych poprzez Google Translate, w czasie rzeczywistym i w 40 dostępnych językach (w tym polskim).
Google Pixel Buds będą dostępne w USA i Kanadzie od listopada, w kolorach czarnym, białym i niebieskim, w cenie 159 dolarów. Nieco później trafią także do Europy (Wielkiej Brytanii, Niemiec), Australii i Singapuru.
Aparat Google Clips uchwyci ważne chwile
Zapewne większość osób spodziewałoby się, że Google zaprezentuje na konferencji własną kamerę 360. Urządzenia tego typu zabrakło, ale zamiast niego w amerykańskich sklepach pojawi się malutki, aparat z szerokokątnym obiektywem 130 stopni, Google Clips. Jego zadaniem ma być przede wszystkim… uwiecznianie użytkowników Google od ich najwcześniejszych do najbardziej zaawansowanych lat.
Clips będzie można przypiąć gdziekolwiek tylko się to uda (na stanowiącym część obudowy klipsie), np. nad bawiącymi się dziećmi. Kamerę włącza się przyciskiem lub przez aplikację mobilną Google Clips app dostępną na Androidzie oraz iOS. Zadaniem Clipsa jest robienie zdjęć i krótkich klipów (15k/s) w momentach, które aparat uzna za warte zachowania. Dzięki uczeniu maszynowego będzie on szukał znajomych twarzy i stabilnych ujęć. Bateria ma pozwolić na 3 godziny pracy. Clips wyposażono w port USB-C, łączność Wi-Fi Direct, Bluetooth LE oraz 16GB pamięci, w której przechowywane są zdjęcia przed zapytaniem użytkownika o zgodę na ich synchronizację z Google Photos.
Do obsługi akcesorium potrzebny jest smartfon z Androidem 7.0 lub nowszym. Kamera Clips pojawi się tylko w USA w cenie 249 dolarów.
Google Home Mini dla praktycznych i Max dla melomanów
Do zwykłego inteligentnego głośnika Google Home dołączyły dwa nowe, różniące się wielkością i przeznaczeniem:
- Max (za 399 dolarów w kolorze „Kredy” lub „Węgla drzewnego”)
- Mini (za 49 dolarów w kolorach „Kredy”, „Węgla” i „Koralowca”).
Jak wskazują nazwy nowych głośników, jeden jest duży, a drugi mały. Obydwa pokryte są tkaniną, wyposażone w mikrofony potrafiące rozpoznać głos nawet przy grającej w tle muzyce oraz diody informujące o aktualnym statusie. Działają na takich samych zasadach jak pierwowzór. Nasłuchują komend z otoczenia i zaprzęgają dopracy wbudowanego w nie Google Assistanta, który np. na życzenie zapisze nam spotkanie w kalendarzu lub włączy piosenkę w określonym pokoju mieszkania. Usługa pozostaje połączona z chmurą, dzięki czemu umożliwia dostęp do podstawowych narzędzi Google oraz wielu serwisów streamingowych z muzyką lub wideo.
I o ile ani standardowe Google Home ani też jego wariant Mini raczej nie nadadzą się do komfortowego puszczania muzyki, to model Max, ma już w spełniać się w tej roli doskonale. A to dzięki wyposażeniu go w podwójne, 4,5 calowe, wysokotonowe głośniki, które zamienią go w pełnoprawny sprzęt grający do dużego salonu (w amerykańskiej ofercie będzie sprzedawany z 12-miesięczny pakietem na YouTube Music). Z tego względu Max wyposażono w Bluetooth, a także system Smart Sound, który pozwala mu dostosowywać rozprzestrzenianie się dźwięku do pomieszczenia, lokalizacji użytkownika i jego preferencji. Premiera obydwu inteligentnych głośników nastąpi 19 października w USA oraz Kanady, Australii, Japonii, Francji, Wielkiej Brytanii, Niemiec.
Smartfony Google Pixel 2 z lepszym aparatem
W designie smartfona Pixel 2, nie zmieniło się wiele (czego nie można powiedzieć o większym modelu Pixel 2 XL). Ekrany nowych urządzeń Google będą bez przerwy wyświetlały godzinę i aktualne powiadomienia, a dzięki funkcji Now Playing nazwy piosenek słyszalnych w otoczeniu. Aktualizacji doczekał się apart (tylni 12,2MP z przesłoną f/1.8, przedni 8MP) wspomagany uczeniem maszynowym. Dobierze on ustawienia obrazu np. jasności do zastanych warunków. Umożliwi też rozmywanie tła zdjęć portretowych i sprawne „renderowanie na zdjęciach” trójwymiarowych elementów rzeczywistości rozszerzonej (AR) w 60 klatkach na sekundę (np. ekskluzywnych dla Pixeli „naklejek AR”). Zdecydowano się również na połączenie optycznej i elektronicznej stabilizacji obrazu, co powinno poprawić jakość wideo. Google oparło się przy tym modzie na podwójne aparaty. W środku smartfonów znalazł się procesor Snapdragon 835. Wśród portów USB-C i 3.1 Gen 1, zabrakło natomiast standardu Mini Jack 3.5 mm (są za to głośniki stereo).
Kolejny „feature” drugiego Pixela to Google Assistant, który w sprzęcie Google stanowi nieodłączną część systemu operacyjnego (Androida 8.0). Pozwala on glosowo zarzadzać urządzeniem, a można wywołać go zwykłym ściśnięciem telefonu w ręce. Ekskluzywnym dla Pixeli narzędziem będzie Google Lens, czyli inteligentne wyszukiwanie informacji za pomocą zdjęć.
Pixele 2 (64GB lub 128GB plus nieograniczona powierzchnia GB w chmurze na wideo i zdjęcia) standardowo pojawią się w dwóch wersjach:
- zwykłej z ekranem 5 cali o rozdzielczości 1920×1080, dostępnej w kolorach „Just Black, Clearly White and Kinda Blue”, od 649 dolarów;
- XL z ekranem 6 cali o proporcjach 18:9 (cienkie ramki boczne) i rozdzielczości 2880 x 1440 oraz z podwójnym aparatem. Dostępny w kolorach „Just Black” i „Black & White” od 849 dolarów.
Premiera nowej generacji Pixeli odbędzie się 19 października w USA, Australii, Kanadzie, Niemczech, Indiach i Wielkiej Brytanii (później we Włoszech, Singapurze, Hiszpanii).
Daydream VR dostosowane do drugiej serii smartfonów Pixel
Na październikowej konferencji Google kładło także wyraźny nacisk na dwa skróty: AR oraz VR. Wraz z Pixelami 2 na rynku pojawi się bowiem kolejna wersja headsetu wirtualnej rzeczywistości – Daydream View z pilotem wyposażonym w gładzik i dwa przyciski. Na filmiku promocyjnym główne atrakcje z nimi związane stanowić mają gry oraz oglądanie wideo.
Daydream View pojawią się w trzech kolorach: Mglistym, Węgla drzewnego i Koralowca w cenie 99 dolarów. Premiera nastąpi w 11 krajach: USA, Kanadzie, Wielkiej Brytanii, Niemczech, Australii, Indiach, Włoszech, Francji, Hiszpanii, Japonii oraz Korei południowej.
Nowy tableto-Laptop, czyli Google Pixelbook
Nie powinniśmy zapomnieć o kolejnym, większym członku rodziny Pixel, czyli propozycji Google na temat tableto-laptopa. Pixelbook posiada dotykowy ekran LCD 12,3 cala o rozdzielczości 2400 na 1600 pikseli i składaną klawiatura. W jego wnętrzu znajdziemy natomiast procesor Intel Core i5 lub i7, 8GB lub 16GB RAM oraz do 512GB pamięci wewnętrznej (do 256 SSD). Pixelbook pracuje w oparciu o Chrome OS, a takżego zaimplementowanego weń Google Assistanta. Na baterii powinien przetrwać około 10 godzin, a naładujemy ją również ładowarką do smartfonów Pixel. Naturalnie sprzęt obsłuży Wi-Fi, Bluetooth, wyposażono go też w port USB-C, żyroskop, magnetometr, a nawet łącze słuchawkowe 3,5 mm. Do Pixelbooka dokupić można stylus rozpoznający pismo odręczne z (zdaniem Google) niezauważalnym opóźnieniem 10 milisekund.
Ceny Pixelbooka zaczynają się od 999 dolarów (w USA, Kanadzie oraz Wielkiej Brytanii). Stylus Pixelbook Pen sprzedawany będzie w cenie 99 dolarów.
Strategia cyfrowego centrum Made by Google
Google zaczyna coraz mocniej stawiać się (a może stawać drugim) Apple. I nie wydaje się, by mimo pogrzebowej kolorystyki nowej linii produktów, miało polec na polu tej rywalizacji, podobnie jak niegdyś IBM (zwany dawniej „Wielkim Błękitem” największy konkurent Apple na rynku komputerów). Chociażby słuchawki Google Pixel Buds wydają się bardziej przemyślanym rozwiązaniem niż apple’owskie Air Pods (z mojego punktu widzenia). Oprócz tego Mountain View podejmuje najbardziej rozgrzewające branżę tematy i trendy – głosowych asystentów, a także wirtualnej i poszerzonej rzeczywistości.
Strategia działania Google wciąż opiera się na diametralnie różnym od Apple otwartym podejściu, przy zachowaniu charakterystycznej stylistyki wizualnej. Firma konsekwentnie poszerza gamę swoich produktów jak przystało na rasowego sprzętowego lidera pokroju Samsunga czy Xaomi. Celuje przy tym w prostotę i przejrzystość oferty mówiąc językiem korzyści i dostarczając klientom osobnych produktów przeznaczonych do konkretnych zadań. Jednocześnie to Google Android, system o otwartym kodzie źródłowym, króluje na smartfonach. Wszystkie one skupione są wokół jednego cyfrowego centrum – wyszukiwarki i inteligentnego asystenta Google. Czy coś Wam to przypomina?
Źródło:
www.blog.google