Konferencje
Mobile Trends

Czy robot może mieć depresję?

Moją życiową misją było zbudowanie świadomości społecznej, że nasza przyszłość będzie przyszłością wśród robotów – mówi Joanne Pransky, czyli pierwszy na świecie robotyczny psychiatra. Czy Joanne udało się zwieńczyć dzieła i czy jest możliwe, aby robot mógł przeżywać stany lękowe lub depresje? Czy maszyny mogą czuć emocje?

Może Cię zainteresować: Science Fiction na naszych oczach – psy roboty w wojsku

Portal Sztuczna Inteligencja postanowił przybliżyć bliżej postać pierwszej psycholożki ds. robotów. Termin ten jest samozwańczym wobec autorki, która użyła go w celach humorystycznych, ale dla większej idei i pokazania szerszego kontekstu. Dr Pransky chciała w ten sposób przyzwyczaić opinię publiczną do faktu, że w przyszłości roboty będą z nami koegzystować na co dzień. Ludzie są przyzwyczajeni do strachu przed nieznanym, a więc przyzwyczajanie ich do realnej wizji przyszłości za pomocą takiego marketingowego sloganu wydało się Joanne bardzo pożyteczne. Docenił ją sam Isaac Asimov, czyli jeden z najsłynniejszych literatów sci-fi i naukowiec. Hołd jej postaci oddał dzięki odwzorowaniu jej w opowiadaniach zat. “Ja, robot”, gdzie odpowiadała za personę pani Susan Calvin. Robopsycholożka z książek pojawiła się też na wielkim ekranie z Willem Smithem w głównej roli. W sferze robo-psychologii działa już od 34 lat, a dzisiaj widzimy, że miała rację.

Robopsycholog miała rację!

Przewidywania Joanne sprawdzają się. W obecnych czasach mamy do czynienia z zaawansowaną robotyką, która egzystuje w naszych domach, czasem bez naszej większej świadomości. Większość robotów nie odpowiada bowiem opisom humanoidalnych blaszaków z laserami w oczach. Są to maszyny, których przeznaczeniem jest wykonywanie zadań, z którymi ludzie mogą mieć problemy lub, których po prostu nie chce im się wykonywać, powiedzmy to wprost. Roboty kuchenne, które za nas gotują, roboty sprzątające, które z coraz większą pieczołowitością sprzątają nasze mieszkania, czy roboty zastępujące kelnerów i usługujące nam w restauracjach. Zestaw robotycznych przyjaciół ludzkości nie kończy się tylko na tych płaszczyznach. Z powodzeniem od dawna znajdują zastosowanie w wojskowości, gdzie od zawsze znajdował się pion rozwoju technologii. Roboty przemysłowe umożliwiające operowanie na konstrukcjach, które dla ludzi mogą być niemożliwe do samodzielnego wykonania, a teraz roboty dnia codziennego, wykorzystywane w pomocy przy rutynowych zadaniach, służbach porządkowych, ratowaniu życia czy pilnowaniu domu. Wraz z obserwowanym rozwojem sztucznej inteligencji i internet of things roboty uzyskają z czasem możliwość podejmowania własnych decyzji, których nauczą się we własnym procesie nauczania maszynowego.

Seksroboty odmawiające seksu?

Od momentu rozwoju seksrobotyki i implementacji sztucznej inteligencji i machine learning kwestią czasu stanie się kiedy te nauczą się podejmowania własnych decyzji. Oznaczać to będzie, że sama wola maszyn stanie się autonomiczna, co może kierować myślenie o nich, jako niezależnych osobach. 

“Osoby elektroniczne” – takim terminem określiłby je projekt rezolucji Parlamentu UE z 2016 roku. – Im bardziej roboty są autonomiczne, tym rzadziej można je uznać za proste narzędzia w rękach innych. (…) W konsekwencji coraz pilniejsze staje się zajęcie się fundamentalną kwestią, czy roboty powinny mieć status prawny – czytamy w dokumencie. 

Technologiczna Wirtualna Polska, prawie dwa lata temu, przytoczyła w swoim artykule przykład robota Sophia, który uzyskał w 2017 roku obywatelstwo w Arabii Saudyjskiej.

Na potwierdzenie realności problemu wolnej woli robotów oraz ich seksualnego przeznaczenia wypowiadali się już filozofowie, futurolodzy i prawnicy i to w sposób jak najbardziej poważny. Wielu z nich słusznie łączy sposób konstrukcji robota z wpływem na konstrukcję psychologiczną i socjologiczną ludzi. Aditi Murti z The Swaddle stwierdza, że projektowanie robotów z możliwością ich wyłączania, gdy odmawiają stosunku daje sposobność do bezwolnego dokonania gwałtu, co wcale nie jest oznaką wolnej woli robota, a tylko jej iluzją. Filozof Robert Sparrow jawnie sprzeciwia się, by roboty w jakikolwiek sposób mogły wyrażać zgodę, gdyż jej brak może powodować chęć realizacji fantazji o gwałcie, czego skutkiem będzie behawioralne utrwalenie wzorca. – Nie będzie można zgwałcić robotów, jeśli projektanci robotów nie dokonają pewnych wyborów projektowych – twierdzi. Sama konstrukcja robotów w postaci kobiet może być krzywdząca dla płci pięknej. – Jeżeli roboty zawsze będą się zgadzały na seks, jest to krzywdzące i nieetyczne w stosunku do kobiet, bo to ich kształt przyjmują seks-roboty – wyjaśnia filozof. W męskich umysłach będzie to prowadziło do zmniejszenia rangi kobiet w człowieczeństwie i odhumanizowanie ich poprzez doświadczenia z robotami, w różnych wymiarach. Dzisiaj zauważalny jest szkodliwy wpływ pornografii na zachowania seksualne, to co w sytuacji kiedy te zachowania będą wynikać wprost z przyzwyczajeń robotycznych, bądź gdy roboty zyskają w oczach męskich wyższy status od prawdziwych kobiet. Opinii tej wtóruje również pogląd Kathleen Richardson, która porównuje seks-robotykę do prostytucji – Jeśli niektóre kobiety nie wyrażą zgody, ich miejsce zajmą prostytutki i roboty seksualne – obawia się ekspertka. 

Starania tych ludzi mają nadać przyszłym robotom formę podmiotu, a nie przedmiotu ludzkich decyzji i zachcianek. Co więcej jest to działanie także z korzyścią dla samych jednostek człowieczych. Przedmiotowe traktowanie robotycznych ludzi może powodować odczłowieczanie tych prawdziwych, a wylewanie swoich żali, frustracji czy rządz w kierunku “bezbronnego” robota może powodować skrzywienie i patologiczne mechanizmy psychiczne oddziałujące na relację z otoczeniem. Co do tej bezbronności, to możemy ją wziąć w nawias, jeśli przeczytamy inny artykuł mówiący o tym, że zhakowane roboty mogą nas nawet zabić!

Psychologia robotów – czy roboty mogą czuć emocje?

Emocje i ich odczuwanie to stany typowe dla ludzkiego mózgu z powodu jego ogromnego ewolucyjnego skomplikowania. Po prostu rozwinął się on w taki, a nie inny sposób. Zwierzęta nie posiadają tak rozwiniętego ośrodka emocjonalnego, dlatego i one nie są w stanie odczuwać na takim poziomie jak ludzie, choć warto nadmienić, że wielu naukowców udowodniło, iż słonie, pingwiny, łabędzie, delfiny czy niektóre gatunki naczelnych doskonale rozumieją pojęcie miłości i straty bliskiego członka stada czy dziecka. 

Ale czy maszyny są w stanie odczuwać emocje i reagować na emocje innych? Dzięki badaniom z użyciem funkcjonalnego rezonansu magnetycznego wiemy, że za satysfakcjonujący poziom tych zdolności odpowiadają: przyśrodkowa kora przedczołowa, styk skroniowo-ciemieniowy i górna bruzda skroniowa. Jest to fascynujące pojęcie, gdy spojrzymy na zagadnienie narcyzmu i psychopatii. Naukowcy twierdzą, że ośrodki mózgowe odpowiadające za empatię nie są w pełni rozwinięte u tych ludzi, co powoduje niemożność rozumienia emocji. Co prawda, kognitywistyka dowiodła, że oprócz empatii mentalnej istnieje jeszcze kognitywistyczna, którą posługują się właśnie osoby zaburzone w spektrum aspergera, narcyzmu czy psychopatii.

Empata kognitywna to umiejętności poznawcze pozwalające na zrozumienie powodu danego zachowania i umiejętność wejścia w daną sytuację z perspektywy drugiej osoby w celu adaptacyjnym dla obecnej sytuacji, a także umiejętności zarządzania nią. Osoby te pozbawione są jednak współodczuwania i mierzą się z wewnętrznymi konfliktami psychicznym, co nie pozwala im na pełne rozumienie sytuacji pod kątem emocjonalnym czy relacyjno-opiekuńczym. To inaczej postrzeganie emocji z poziomu rozumu, co jest ułomnością, patrząc na działanie całej kory mózgowej w przypadku standardowych ludzi. W przypadku robotów może być podobnie. – Depresja robota będzie prawdziwa, ale czy roboty będą miały emocje? Z pewnością będą je wyrażać, ale nie sądzę, by odczuwały je tak jak ludzie. Ich reakcje będą postrzegane i interpretowane przez nas, ludzi, jako współczujące czy świadczące na przykład o wyrozumiałości. Ale maszyny nie będą odczuwać tych reakcji w taki sam sposób, w jaki ludzie odczuwają na przykład empatię – mówi Joanne Pransky.

Psychoterapia dla robota w przyszłości

Futurolożka wyraża się o robotach w bardzo przychylny sposób słusznie określając ich jako przedłużenie nas samych i naszej woli twórczej. Roboty mogą być zagrożeniem tylko dlatego, bo mają w sobie cząstkę nas samych, którzy wykorzystujemy je w celach wojennych lub niestosownych. W miarę postępu robotycznej inteligencji i wzrostu umiejętności poznawczych roboty mogą faktycznie potrzebować wizyt u psychologów, chociażby behawioralnych. 

Joanne przekazuje obawę, że możemy sprowadzić na siebie klęskę, gdy w porę nie zorientujemy się, że powinniśmy zacząć myśleć prospołecznie. 

– Bardzo modnym hasłem ostatniej dekady, a być może i stulecia, jest „sztuczna inteligencja”. A ja chciałabym, aby takimi hasłami były „inteligencja społeczna” i „inteligencja emocjonalna”. Czas poświęcić więcej czasu i zasobów na naprawienie ludzkich zachowań, na przykład powstrzymanie cyberprzestępczości. Używajmy inteligentnych algorytmów do altruizmu, zanim nasze ułomności na dobre zanieczyszczą „dusze” maszyn oburza się robopsycholog. – Czy roboty i sztuczna inteligencja rzeczywiście mogą być lepsze, empatyczne? Wierzę, że tak, że maszyny mogą okazywać współczucie i zrozumienie. Pozostaje pytanie, czy człowiek będzie potrafił odróżnić, czy jest to prawda, czy tylko symulacja empatii – tłumaczy Pransky.

Czy roboty sprzątające niczym Walle będą odgrzebywać gruzy naszej cywilizacji za 5 lat? A może maszyny w końcu stworzą swoje społeczności i w wyniku wojny z nami, podłączą nas do matrixa, w którym utrzymywać nas będą dla swojego spokoju, nauki bądź energetycznego pożywienia? Pojawienie się metawersowej doktryny w mediach i coraz szybszy rozwój myśli technologicznej może pobudzać wyobraźnię.

Przeczytaj także: Internet rzeczy i ciał, sztucznie inteligentna robotyka i 5G, czyli transhumanizm w rozkwicie 

Udostępnij
Mobile Trends
Zobacz także