Konferencje
Mobile Trends

Kryzys na rynku półprzewodników – czemu elektronika drożeje?

Powodów obecnej drożyzny jest wiele, a wszystkie niczym łańcuch są ze sobą splecione, tworząc makabryczny obraz rynku poszarpanego pandemią. Sytuacja na rynku elektroniki nie różni się znacznie od reszty, poza faktem, że zaburzy całą infrastrukturę rozwoju technologicznego!

Do napisania tego artykułu natchnął mnie newsletter Artura Kurasińskiego, w którym poruszył on kilka ważnych zagadnień a propos omawianej tematyki, czyli kryzysu na rynku półproduktów. Słowo kryzys coraz częściej gości w mass mediach, co jest symptomem wielu składowych, które sobie dzisiaj omówimy. Dlaczego elektronika jest taka droga, skoro teoretycznie w trakcie kryzysu powinna tanieć?

Pandemia genezą problemów?

Nie szedłbym tak daleko w tej dywagacji, aczkolwiek wybuch SARS COV-2 z pewnością przyczynił się do sytuacji jaka powstała na rynku, a wielu ekspertów wyznacza ją jako źródło wszelkiego problemu. 

Rozerwane łańcuchy dostaw

Wybuch pandemii na terenie Chin spowodował kilka rzeczy, ale najbardziej znamienną w skutkach było porwanie łańcuchów dostaw i opóźnienie w produkcji spowodowane ograniczeniem pracy fabryk produkcyjnych. Spowodowało to przetasowania na rynkach globalnych i dziurawienie całych systemów dystrybucyjnych.  Pandemia spowodowała dwie rzeczy – po pierwsze okazało się, że łańcuch dostaw łatwo jest zerwać czym skutecznie blokuje się produkcję i dystrybucję tak skomplikowanych produktów jako mikroprocesory. Po drugie – gwałtownie wzrósł popyt na urządzenia elektroniczne, które w pandemii pomagały nam uczyć się, pracować, robić zakupy i komunikować się kiedy siedzieliśmy w domach – pisze Artur Kurasiński.

Popyt na elektronikę

Objawem koronawirusa (oczywiście nie fizycznym, choć czepialscy mogliby rzec, że większość przypadków zachorowań była bezobjawowa) był także stan zawieszenia pomiędzy wolnością, a niewolą, który zwykło nazywać się z wolna lockdownem czy kwarantanną. Szereg regulacji, a także strach przyczyniły się do ograniczenia naszej aktywności społecznej w świecie realnym, która musiała znaleźć ujście i jakąś metodykę funkcjonowania w świecie cyfrowym. Tak więc, wirus spowodował przyspieszenie digitalizacji całych społeczeństw, uwidaczniając przy tym jak bardzo wykluczone technologicznie mogą być jednostki bez odpowiedniego sprzętu czy umiejętności.
Sama potrzeba bycia z innymi, sposób kształcenia i zdalny tryb pracy, na które decydowało się coraz więcej podmiotów przyczyniły się do wzrostu popytu na urządzenia elektroniczne. Wedle prawideł ekonomicznych, gdy popyt na daną kategorię produktów i usług wzrasta, wraz z nim pójdą i ceny, zwłaszcza, gdy podaż nie jest współmierna z tymże, a sytuacja na rynku półprzewodników od dawna jest alarmująca.

Ropa naftowa XXI wieku – mikroprocesory

Serwis Forsal.pl zauważa, że w momencie wybuchu pandemii, konsumenci kupowali dobra konsumpcyjne w nadmiarze, nie zważając czy te są im faktycznie potrzebne. Producenci zacierali ręce, patrząc jak magazyny stają się puste, a całe krajowe gospodarki zastanawiały się jaki będzie miało to efekt, w starciu z falami choróbska. Rozluźnienie przyszło w końcu do globalsów, ale paradoksalnie to właśnie ono zaowocowało tym, że wszystko zaczęło drożeć. Zanim doszło do tzw. poluzowania obostrzeń, w momencie braku pracy wyrobowej, wydobywczej, transportowej i magazynowej świat zaczęła dotykać informacja o brakach, co uwidoczniło się już na początku tego roku, dla ludzi chcących kupić samochód czy wyremontować mieszkanie. Kryzys na rynku półprzewodników powstał w starciu z tymi faktami, a wchodząc głębiej portal itwiz.pl tłumaczy skomplikowanie rynku mikroprocesorów i jak wąskie gardła operują światowymi dostawami. Producenci samochodów i sprzętu AGD coraz bardziej obawiają się walki z wytwórcami smartfonów, komputerów i technologii o podzespoły do swoich urządzeń. Co więcej obecność tuz transportowych możemy zauważyć generalnie wszędzie, co pozwala nam sądzić o prawdziwej genezie światowego problemu. – Kolejnym problemem są tak zwane wąskie gardła logistyki czyli środki transportu oraz miejsca ich rozładunku. Obecnie tylko w USA w portach w Los Angeles i Long Beach czeka 77 statków czekających na rozładunek towarów o wartości 24 miliardów dolarówtłumaczy Kurasiński.

Spieszmy się kochać prąd – kryzys surowców energetycznych

Energia jest wszędzie, nawet w twojej bułce – brzmi jak egzotyczne twierdzenie nurtu ezoterycznego, ale nic bardziej mylnego. Koszt wytworzenia i przesyłu energii ma wpływ na koszt prądu, a ten potrzebny jest zarówno do oświetlenia żarówki jak i jej produkcji. Tak naprawdę cena energii jest w niemalże wszystkim, gdyż na podstawie energii powstała nasza obecnie rozwinięta cywilizacja, a potrzebują jej zarówno fabryki do produkcji, jak i my do ogrzewania się zimą czy chłodzenia latem.

 Parkiet.com wspomina ubiegłoroczny sezon zimowy, który z powodu swojego wyjątkowego mrozu ograniczył zapasy gazu na całym świecie, które zużywane były w trakcie gorącego lata, które nie obfitowało w deszcze, co dla Norwegii , Włoch czy Hiszpanii oznaczało niepełne działanie elektrowni wodnych. Lato nie było też zbyt wietrzne, co dla Wielkiej Brytanii i Holandii nie wróżyło dobrze pod kątem energii pochodzącej z wiatraków. Najbardziej pod kątem OZE ucierpiały jednak Niemcy, które nawet słońca miały ograniczoną ilość, co zmusiło je do zwiększenia wydobywania węgla, wbrew swoim planom zielonej energetyki. Wszystkie te czynniki stanowią realne zagrożenie lockdownem energetycznym i stanowią wytrych dla podnoszenia cen wszystkiego, w czym znajdziemy koszt tejże właśnie, energii upragnionej.

Kryzys kontenerowy

Na wzmożone ceny wszystkiego, co związane z transportem ma także wpływ kryzys na rynku kontenerów, których brakuje do przewożenia towarów. Witryna benchmark.pl podaje, że chaos może pogłębić się w zderzeniu ze zwiększonymi kosztami transportu, który wzrósł średnio nawet sześciokrotnie. Według BME (Niemiecki Związek Gospodarki Materiałowej, Logistyki i Zakupów) co trzecia firma ma nieprzerwany problem z brakiem kontenerów, a prawie 60 proc. musi się liczyć ze zwiększonym kosztem przewozu drogą morską, co finalnie odbije się na klientach.

Polityka

Stany Zjednoczone vs Państwo Środka

Wielu z nas pewnie już zapomniało o restrykcjach jakie USA nałożyły na chińską markę Huawei, która nie tak dawno temu starała się o budowę infrastruktury 5G w Zachodniej Europie. Stany Zjednoczone zrozumiały, że gospodarka chińska samoistnie przejęłaby ster nad światowym statkiem rynkowym, toteż jako supermocarstwo wytoczyło wojenkę drugiemu supermocarstwu. Teoretycy spiskowi próbowali też znaleźć powiązanie pomiędzy zaistnieniem pandemii, a konfliktem handlowym pomiędzy graczami. Prawda jest taka, że oba mocarstwa prężą przed sobą muskuły, ale są od siebie współzależne – Chiny prężą muskuły (przejęcie i dławienie demokracji w Hong Kong, manifestowanie obecności wojsk wokół Tajwanu), ale interesy obu krajów są ze sobą bardzo mocno szczepione – USA potrzebują produktów wytwarzanych w Chinach (dopóki nie postawią swoich fabryk, ale to zajmie dużo czasu i pieniędzy) a Chiny rynków zbytu dla swoich technologii (stąd taka ogromna presja na kraje europejskie aby to Huawei był dostawcą rozwiązań 5G). – tłumaczy założyciel Spellareny.

Chiny i Tajwan

– Chińscy komuniści zareagowali najszybciej wydając szereg decyzji mających na celu rozbudowę narodowego programu produkcji procesorów i innych strategicznych elementów. Problemem Pekinu jest to, że na razie sami muszą importować mikroprocesory z Tajwanu (powszechnie określany „niezatapialnym lotniskowcem USA na zachodnim Pacyfiku”), który oficjalnie jest przez Chiny uznany za zbuntowaną prowincję (i podobnie jak Hong Kong trzeba finałowo przejąć nad nim kontrolę) – pisze autor w getrevue.co. Sytuacja nie jest dla Tajwanu kolorowa, więcej wygląda jak bezwzględna walka polityczna agresywnego sąsiada o technologiczny byt i dominację nie tylko w regionie, ale na całym globie.

Europejskie podwórko pustkami świeci

– Jak na tym tle wygląda Europa? – pyta Kurasiński – Bardzo źle. W latach 90. Kontrolowała 40% rynku produkcji czipów. W 2020 roku to było 24% a w roku 2021 alarmujące 10%. Mikroprocesory zostały uznane za jeden ze 137 produktów, krytycznych dla rynku europejskiego.  Unia dostrzegał wreszcie problem i uznała, że produkcja w Europie mikroprocesorów jest niezwykle ważna – celem jest odzyskanie do końca dekady 20% udziału w rynku. Czyli do tego czasu europejskie firmy będą zmuszone kupować mikroczipy z Chin, Tajwanu, Korei albo USA żeby móc nadal liczyć się w technologicznym wyścigu. Koreańczycy i Chińczycy kontrolują kontrolują wszystkie ogniwa łańcucha wartości. Oznacza to, że oprócz produkcji samych czipów mogą tworzyć produkty jak telefony, lodówki czy samochody. Nawet teraz, gdy na rynku panuje niedostatek.

Z globalnego punktu widzenia jest to kolejna odsłona walki USA z Chinami i zmiana środka ciężkości z Europy na Pacyfik. Amerykanie wiedzą, że to Chiny a nie Rosja są ich największymi rywalami i starają się pozostać w grze jak najdłużej się da – odpowiada.

Europie nie pomaga też brak spójności wewnętrznej, obecna sytuacja na Białorusi i ciągłe legislacyjne utrudnienia, które nakładane są na Państwa członkowskie, np. w postaci opłat emisyjnych za dwutlenek węgla, co przyczynia się do nieopłacalności prowadzenia kopalni węglowych.

Polska

No i w końcu dotarliśmy do naszego rodzimego podwórka. Polacy mają bezwzględnie przechlapane. Sytuacja unijna odbija się na nich rykoszetem, zwłaszcza w obliczu ostatnich wydarzeń na granicy, nie tylko białoruskiej. Ostatnio Polska stoczyła też z Unią batalię o kopalnię w Turowie. Putin jednocześnie pracując nad uchwaleniem Nord Stream 2 zdeklasował nasze elity, które również dokładają swoje puzzle w tej kryzysowej układance. Szereg pakietów i tarczy pomocowych w następstwie pandemii rozhulały  inflację, na którą zaradzić mają kolejne tarcze… antyinflacyjne. Wszystkie te działania powodują niepewność naszej waluty, a słaby złoty to droższe produkty z zagranicy.

Co dalej? Inflacja, hiperinflacja czy stagflacja?

Damian Olszewski na łamach BizWeek wytłumaczył na przykładzie Wenezueli czym może skończyć się hiperinflacja, ale w tle słychać już głosy o zjawisku znacznie gorszym. – Polska zmierza w stronę stagflacji – mówi wprost prof. Witold Orłowski na łamach businessinsider.com.pl

Serwis benchamrk.pl przewiduje, ze ceny elektroniki mogą urosnąć nawet o 20 proc. w porównaniu do obecnych. Co bardziej przerażające – może nie mieć racji, gdyż wszystko wskazuje nawet na gorsze scenariusze, zwłaszcza na rynku polskim, który zmaga się z osłabieniem złotówki i odpływem inwestorów, co wiąże się z wyparowaniem kapitału z naszej gospodarki. Wszystkie składowe generują potężną inflację, którą polski GUS szacuje obecnie na 7,80 proc. r/r. Optymizmu nie dodaje wizja przyszłorocznego Polskiego Ładu, który jeszcze pogłębi ten fenomen.

– Spodziewamy się, że ceny pozostaną na wysokim poziomie, biorąc pod uwagę oszczędne zapasy, sezonowy popyt i poprawiającą się aktywność gospodarczą, a wszystko to jest poparte ograniczeniami wydajności wynikającymi z ograniczeń produkcji ciężarówek i wyzwań związanych z dostępnością kierowców – powiedział Fowler, analityk KeyBanc Capital Markets. (forsal.pl)

Artur Kurasiński ma odmienną opinię i nie jest ona tak pesymistyczna – Jaka może wyglądać bliska przyszłość? Zmiana miejsc produkcji mikroczipów zmniejszy zapotrzebowanie na transport morski, co pozwoli na redukcję olbrzymiej ilości zanieczyszczeń jakie generuje ten sektor gospodarki (kontenerowce odpowiadają za 84% emisji CO2 na terenie Europejskiego Obszaru Gospodarczego!). Pojawią się nowe firmy i nowe rodzaje mikroprocesorów. Zobaczymy spektakularne alianse biznesowe i zapewne nowe technologie pomogą wycisnąć jeszcze więcej z mikroprocesorów. Doprawdy – żyjemy w ciekawych czasach. – mówi.

Mamy nadzieję, że słowa te będą za kilka lat brzmiały nam w naszych uszach jako pozytywne pokłosie w obliczu sceptycznych zawirowań na rynku. Artur Kurasiński jest też potwierdzonym prelegentem na naszej konferencji Mobile Trends Conference 11, na którą zapraszamy w marcu 2022 roku! 

Udostępnij
Mobile Trends
Zobacz także