Szum wokół niewymienialnych tokenów i metaświatów wcale nie ustępuje, a coraz więcej doniesień wskazuje, że może być to poważny krok na drodze naszego rozwoju, a nie tylko fantazja szaleńców. Oczywiście możemy mieć do czynienia ze zwykłą spekulacją, a bańka może w końcu pęknąć, ale czy aby na pewno? Zdania są mocno podzielone.
Może Cię zainteresować: Rebranding Facebooka w Meta – Czy to nadal internet czy już alternatywna rzeczywistość
Z wirtualnymi doświadczeniami, rozszerzeniami rzeczywistości i technologią blockchain i ethereum mamy już styczność od dłuższego czasu. Odkąd jednak w tle słychać głosy o nowej wersji internetu, w sieci wrze od spekulacji i domysłów na temat tego czym ten miałby się finalnie charakteryzować. Postrzeganie meta świata przywodzi na myśl obrazy ludzi wiodących podwójne życie w Second Life. Wizja ta wydaje się jednak odległa od faktycznych realizacji obecnych celów, gdyż główną ideą przyświecającą temu pomysłowi jest cyfryzacja całej naszej rzeczywistości. Obecna praktyka natomiast nakazuje nam myśleć, że meta nie będzie w jednej firmie. Można się pogubić, prawda?
Zuckerberg traci miliony, a PWC kupuje nieistniejącą ziemię
Odkąd Facebook ogłosił swój rebranding, a prace nad metaverse przybrały na sile coraz więcej firm należących do BigTechu zaczęło ogłaszać wzięcie udziału w technologicznym wyścigu. W międzyczasie Apple zdołało wyśmiać Zuckerberga, a właściciel Meta zaliczył duży spadek na giełdzie – ponad 20 proc. wartości. Sam projekt meta świata budził wiele pytań, ciekawości i wątpliwości. Z czasem powstaje tych wahań coraz mniej, choć nadal nie wszystkie kwestie sporne zostały rozwiązane. Metaversowe pogłoski przy akompaniamencie niewymienialnych tokenów zwanych z angielskiego jako NFT wciąż pobudzają szare komórki. Ciekawe są przy tym działania celebrytów, którzy ewidentnie angażują się w promowanie cyfrowych aktywności. Widoczne jest to nawet w Polsce, choć przywodzi to na myśl pompowanie bańki spekulacyjnej niż nowy digitalifestyle. Z zupełnie innej strony można spojrzeć na to z perspektywy biznesu, gdzie PwC zakupiła za pomocą SandBoxa NFT potwierdzające własność ziemi w metaverse. Dlaczego to istotne? PwC to jedna z firm zaliczających się do Wielkiej Czwórki, czyli największych światowych firm zajmujących się audytem finansowym, a więc nie mamy tu do czynienia z byle jakim graczem. Jeszcze wcześniej podobny ruch wykonały marki pokroju Nike, które sprzedają cyfrowe buty i Adidas, który postanowił dołączyć do Bored Ape Yacht Club, a także wyemitował własne kolekcjonerskie NFT. Marki modowe tłumaczą, że model projektowania cyfrowych ubrań jest bardzo komfortowy, gdyż projektu nie ogranicza konieczność wytworzenia wygodnego ubioru, a esencję stanowi sam design i kunszt ubioru.
Celebryci i świat cyfry
Spora część z nas słyszała pewnie o człowieku, który wydał 450 tysięcy dolarów, żeby zostać sąsiadem Snoop Dogga w jego własnym Snoop Versie.
Snoop Dogg uważa, że wirtualne przestrzenie to przyszłość rozrywki, a eventy w nich rozgrywane mogą być przyszłością wirtualnych spotkań czy ekskluzywnych koncertów. Twierdzi, że jest to dla niego okazja do bardziej intymnego komunikowania się z fanami, choć ze śmiałością możemy stwierdzić, że chodzić będzie bardziej o aspekt ich monetyzacji.
O niewymienialnych tokenach w show biznesie szumi jeszcze bardziej odkąd wdowa po koszykarzu Czarnej Mambie (Kobe Bryant) wraz z Kobe INC postanowiła uczcić pamięć męża i córki patentując ich wizerunki cyfrowe. W ten sposób społeczność sportowa została włączona do dyskusji na temat NFT i światów wirtualnych. KB24 to kolekcja niezamiennych żetonów, której dochody mają być przeznaczone w całości na fundację Mamba & Mambacita Sports Foundation, która działa na rzecz niedocenianych sportowców i młode kobiety w sporcie. Przy okazji fani mogą celebrować pamięć swojego idola. – Każdy aspekt tego projektu służy podkreśleniu wielkich osiągnięć Kobe i zachęceniu fanów, aby byli jego częścią. Każdy NFT będzie w 100% unikalny dzięki połączeniu różnych atrybutów, które reprezentują osiągnięcia Kobe, momenty w jego karierze lub osobowość – czytamy na stronie projektu.
Nie obyło się także bez kontrowersji na tym polu. Bored Ape Justina Biebera czy zdjęcie profilowe Gwyneth Paltrow z kolekcji Flower Girl budzą wątpliwości w zakresie uczciwego posiadania danego NFT, a posiadacze portfeli podłączonych do etherium snują teorie spiskowe na temat pochodzenia źródeł finansowania bądź samego tokena. Biorąc pod lupę przykład Biebera, portal The Verge zauważył, że ten rzekomo nie kupił swojej małpy, gdyż ślad transakcji wraca do innego portfela, który jest powiązany z projektem NFT o nazwie InBetweeners. Bieber został obdarowany InBetweeners NFT w grudniu i kupił więcej później. Nie jest jasne, jaki jest związek między InBetweeners i Bieberem, bo być może ktoś inny kupił Bieberowi Bored Ape jako zapłatę za jego promocję InBetweeners albo Justin zlecił zakup swoim znajomym. Ogólnie sprawy z NFT są bardzo mętne i deklasują idee przejrzystości i bezpieczeństwa, o których słyszy się w związku z blockchain.
Polska, youtube i cyfrowa miłość
W Stanach sprawami z promowaniem NFT zajęli się nawet regulatorzy, czy aby przypadkiem nie zachodzą nieuczciwe formy nieoznaczonego lokowania produktu. Mówi się o USA, ale w Polsce również mogliśmy o tym usłyszeć. Jedną z pierwszych propagatorek fenomenu była Marta Rentel, czyli martirenti znana z serwisów YouTube i TikTok. Dziewczyna sprzedała swoją miłość w wersji cyfrowej nieznanemu adoratorowi za niebotyczną sumę 250 tysięcy dolarów, czyli odpowiadającą milionowi naszych polskich złotówek. W sieci nie zabrakło głosów, w których oskarżono ją o podprogowe promowanie technologii i fałszywe naginanie rzeczywistości. Choć przeczy temu platforma fanadise i nastawienie jej właściciela, Bartosza Sibigi. Złośliwi zauważają jednak, że Sibiga to także właściciel agencji influencer marketingowej oraz właściciel serwisu, na którym wystawiony był token. Sporo internautów słyszało o Binance NFT i Gonciarzu, ale jeszcze więcej usłyszało zarówno o nim, jak i o Magdzie Gessler i Maliku Montanie, przy aferze z Fancy Bears i UOKiK, gdzie Komputerświat.pl nazwał to nawet działaniem promującym aktywność noszącą znamiona piramidy finansowej.
Nie rozumiesz fenomenu
– Na razie świadomość tego czym jest NFT jest bliska zeru – mówi ekspert, odpowiadając na nasze pytanie o stan tego rynku w Polsce i zagranicą. – Większość ludzi nie rozumie tej technologii, jej przewag ani zastosowań. Kojarzy im się to ze spekulacją i chwilowym trendem. Potrzeba czasu jak ze wszystkim. Amazonowi stanie się jedną z największych firm zajęło prawie 20 lat, gdy startowali w 1995 roku mało kto w Polsce miał internet. Tak samo będzie z NFT. Ja rekomenduję zainteresować się tematem i działać już teraz, natomiast realnie większość korporacji w Polsce dopiero za kilka lat zacznie coś robić w tym kierunku – podsumowuje Bartek Sibiga. (wirtualnemedia.pl)
Nie zgadzać się z tym poglądem ma sam Elon Musk, jak donosi purepc.pl. Właściciel SpaceX i Starlink pojęcie Web 3.0, czyli usług skoncentrowanych wokół blockchainu oraz kryptowalut opisał jako mglistą i niezrozumiałą koncepcję, w której więcej jest marketingu niż rzeczywistości. Miliarder doszedł do wniosku, że nie rozumie sensu tych koncepcji, co skomentował żartem, że może być już na to za stary.
NFT- technologia, marketing, teoria spiskowa czy bańka spekulacyjna?
NFT i technologia, która za tym stoi nie jest zła i niesie spore możliwości dzięki łańcuchowi bloków. Jednakże wplecione po drodze persony influencerów, celebrytów i niejasnych transakcji sporo wizerunkowi tej technologii ujmują. Samo pogardliwe wyrażanie się o ludziach nierozumiejących tych zagadnień przez osoby ze środowiska marketingowego również może sporo mówić o nieudolnym korzystaniu ze źródła lub próbach manipulacji wartością rynku. Nawet polski UOKiK nie pozostaje bierny wobec nowo powstałego stanu rzeczy, choć zapewne przyświeca mu podobny cel, co reszcie uczestników procederu – zysk.
Co by nie mówić, celebryci i marketing są bardzo krzywdzące zarówno dla kryptowalut jak i całej sieci ethereum, gdyż przywodzić mogą na myśl różne teorie spiskowe, ot że jest to celowe a propos wprowadzania walut cyfrowych wprost z banków centralnych, jak to ma miejsce w Chinach, które (ot ciekawostka) same inwestują w metawersowy rynek. Na uspokojenie skołatanych nerwów, na szczęście większość ze spisków, to nadal tylko teorie, a duża część z nich jest na tyle dużym uproszczeniem, że nie ma prawa się wydarzyć. Tokeny mogą być faktycznym przełomem w digitalizacji wartości, ale do zbudowania społecznej świadomości na ich temat jeszcze długa droga.
Zobacz także: Apple odrzuca koncepcję metaverse – technologiczno-pijarowa potyczka w BigTechu