Przy okazji afery z JRE spora ilość muzyków i ich fanów postanowiła opuścić serwis streamingowy Spotify. Jest to świetna okazja do sprawdzenia tego rynku. Otóż istnieją serwisy muzyczne i podcastowe bez Joe Rogana na pokładzie, a apka nie jest monopolistą w tej materii, o czym wielu z nas może nawet nie wiedzieć. Jedyną alternatywną nie jest bowiem przejście do abonamentu w Plusie, choć stanowi to jakieś rozwiązanie. Co można wybrać, jeśli nie Spotify?
Słowem wstępu, Redakcja MT nie opowiada się przeciwko ani też nie wspiera postaci Rogana, a kontekst wypowiedzi jest tutaj sentencją w charakterze żartobliwym. PRzechodząc do sedna sprawy.
Może Cię zainteresować: Joe Rogan versus świat, czyli o tym jak Spotify wybrało podcastera zamiast muzyków
Największy obszar ma kolor zielony
Samo Spotify ma ogromny udział w rynku usług streamingowych – największy. Udział “zielonych” wynosi niebagatelne 31 proc. Największą konkurencją dla usługi jest Apple Music. Usługa od firmy Cooka to, jak podaje mobirank, druga najczęściej używana usługa strumieniowego przesyłania muzyki z 15 proc. udziału w rynku. Oznacza to, że Spotify jest dwa razy większe od swojego najbardziej znaczącego audiobrata.
Na trzecim miejscu podium, wedle danych dostarczanych przez MIDiA uplasowały się ex aequo aplikacje Tencenta i Amazona z dopiskiem Music. Obaj gracze zgarnęli po 13 proc. rynkowego udziału. YouTube Music na czwartym miejscu z ośmio procentowym wkładem przy doganiającym go NetEase ze swoimi sześcioma procentami. Trochę gorzej niż pozostali radzą sobie Deezer i Yandex Music, które zebrały po 2 proc., a reszta znalazła się w tandemie “inne”, które łącznie odpowiadają za 10 proc. rynku. Może nam się wydawać dość mizernym wynikiem posiadanie dwóch procent rynku streamingowego treści audio, ale gdy zdamy sobie sprawę, że na rynku jest niespełna 524 miliony subskrybentów usług tego typu, a liczba ta będzie z pewnością wzrastać w przyszłości, to możemy nabrać przekonania, że wyszczególnione tu firmy nie mają powodów do obaw pod tym kątem.
Króluj nam królu, zielony (albo też i nie)
Spotify króluje na tym polu, a jego wyniki za ubiegły kwartał wskazują , że na pewno jeszcze długo tym królem pozostanie. Nie zmiotły go kontrowersje wokół Rogana, a kto wie, czy nie przysporzyły mu perspektyw na przyszłość. Ochrona twórców na poczet zgorzkniałej elity muzycznej? – nie do końca taka retoryka bije z ust Daniela Eka, ale postronny widz może tak to odebrać, gdy widzi jak Spotify woli usunąć utwory ze swojego źródła niż ubić grubą rybę. Istnieje jednak cień, który kładzie się na użytkownikach nie popierających takiej polityki. Znajdzie się też grupa ludzi, którym możliwości platformy nie spełniają ich realnych oczekiwań, a jeszcze będą chcieli odświeżyć swój repertuar aplikacji, z których korzystają.
Przeczytaj również: Dlaczego warto założyć podcast? – mobile też ma swój głos
Co poza Spoti?
Chyba większość już platform streamujących muzykę przeszła transformację podcastową. Oznacza to nie mniej, nie więcej niż możliwość usłyszenia piosenki lub rozmowy wprost z serwisu kojarzonego do tej pory raczej z wokalem niż z wywiadem czy mono-pogadanką. Podobnie było przecież ze Spotify, a dzisiaj audiofile mogą grzebać w swoich audiotekach bez liku. Wyłączając jednak zielonego z tego zestawienia warto spojrzeć na omawianych wcześniej udziałowcach tortu streamingowego.
Apple Music
Drugi pod względem wielkości player – Apple Music chwali się, że ma na swoim dysku 90 milionów utworów 300 tysięcy playlist. Można by rzec, że to całkiem sporo, bo nawet gdyby jeden utwór trwał średnio 15 sekund to nieprzerwane ich słuchanie zajęłoby ponad 4 lata. A wiadomym jest, że długość ta średnio będzie znacznie większa. Jest to zatem ogromna baza plików audio, co może być korzystne z punktu widzenia każdego maniaka ekosystemu od Apple. Co więcej hardware w postaci jednych z najlepiej ocenianych słuchawek bezprzewodowych, a także pobieranie i strumieniowy przesył muzyki do applowych zegarków mogą robić wrażenie na ich posiadaczach. Standardowo, jak przy Apple, trzeba za taką przyjemność sowicie wynagrodzić firmę z Cupertino: za pakiet indywidualny około 40 zł/miesiąc, za rodzinny plan (do 6 osób) zapłacisz 60 zł miesięcznie. Istnieje też budżetówka, czyli Apple Music Voice za ok. 20 zł i wersja Student za tyle samo monet. Te dwie ostatnie opcje wiążą się z ograniczeniem swojej funkcjonalności i jakości przesyłanej muzyki. Wszystkie wersje można sprawdzić bezpłatnie na miesiąc subskrypcji testowej.
Jeśli kochasz “AppleOS” i masz dość Spotify, zerknij tutaj.
Amazon, w kontekście i bez…
Amazon coraz pazernej patrzy na rynek. Jego e-commerce jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych na świecie, czyniąc Bezosa miliarderem swojej epoki. Niewyględnie jednak nazywa się tę firmę obozem pracy, a fani Władcy Pierścieni nie kryją wzburzenia, gdy włodarze Amazona zabierają się jego “adaptację”. Zapewne czeka ją los gorszy od netflixowego Wiedźmina, gdyż showrunnerzy przyznali się, że nie mają praw do Silmarilionu, który odpowiada za epokę, jaką scenarzyści chcą w swym dziele uchwycić. – “We have the rights solely to The Fellowship of the Ring, The Two Towers, The Return of the King, the appendices, and The Hobbit,” Payne says. “And that is it. We do not have the rights to The Silmarillion, Unfinished Tales, The History of Middle-earth, or any of those other books.” – mówi jeden z producentów w wywiadzie dla Vanity Fair.
W kontekście nagonek na Spotify, Amazon opiewa warstwa grubszych afer i skandali, lecz platforma Amazon Prime jest chwalona przez klientów. Klienci dostają dostęp do szybkich i darmowych dostaw z Amazona (nawet następnego dnia), a do tego produkcje filmowe i telewizyjne, gry, a także Amazon Prime Music i Unlimited. Usługa Amazon Music w podstawowej wersji umożliwia dostęp do list odtwarzania i stacji radiowych, ale ma zwyczajną jakość dźwięku w SD bez możliwości odtworzenia konkretnych utworów i albumów. Music Prime to bezpłatna usługa w ramach płatnego pakietu Prime, która nie zawiera reklam i ma ponad 2 miliony utworów, ale dostępna tylko na jednym urządzeniu. Music Unlimited to już dopłata 60 zł i do pakietu rodzinnego, gdzie nie mamy reklam, dźwięk ma jakoś ultra, a utworów jest już 75 milionów. Wersja próbna standardowo 30 dniowa, jednakże tylko dla Unlimited i Single Device
Jeśli mimo korporacyjnej niesławy Amazon Prime towarzyszy Ci w codziennej rozrywce, to rozwiązanie może przypaść Ci do gustu. Zobacz tutaj.
Bandcamp
Bandcamp to sklep muzyczny,na którym artyści udostępniają swoje utwory, a chętni ich wspierać kupują ich albumy. Jest to również świetna platforma promocyjna dla tych z artystów, którzy nie mają zaplecza ogromnych wydawców i rozdzielni płytowych. Muzyk czy podcaster, który chce się rozwijać może założyć własną podstronę internetową w obrębie Bandcamp, za co portal pobiera 15 proc. marży oraz dodatkowe 10 proc. jeśli zarobki za dany album przekroczą 5 tysięcy dolarów. Usługa jest bezpłatna dla użytkowników, gdyż zarabia na procencie od wykonawców. Artyści sami ustalają ceny sprzedaży swoich audio-produktów. Portal idealny dla każdego konesera muzycznego, który lubi odkrywać nowe horyzonty słuchowe dostępny jest na tej stronie.
YouTube Music
YouTube ma tę przewagę, gdyż gwarantuje dostęp do tych utworów, których na innych platformach nie uraczymy zbyt szybko. To idealne rozwiązanie dla osób, które chcą posłuchać muzyki i tylko muzyki, a inne materiały nie będą ich dekoncentrować. Funkcja bezpłatna zapchana jest reklamami, ale pozwala odkrywać nowe utwory, kategoryzować je i tworzyć playlisty. Można też za jej pomocą wyszukiwać piosenki poprzez wpisanie fragmentu tekstu, śledzić nowe trendy, a dobrze uczące się algorytmy youtubowe polecą nam utwory zgodne z naszymi upodobaniami lub lokalizacją. Nie można słuchać jednak muzyki w tle, a aplikacja żąda od nas mnóstwa baterii w tym czasie. YouTube Music Premium odcina te bariery, a jej koszt to bagatela 19,99 zł/miesiąc. Zobacz tutaj.
SoundCloud
Aplikacja do słuchania muzyki i podcastów. Działają na niej zarówno duzi jak i mali twórcy, którzy chętnie się na tej platformie promują, jak chociażby Doja Cat, która sporo temu serwisowi zawdzięcza. Darmowa wersja oferuje pomijanie, pauzowanie i odtwarzanie utworów z widoku zablokowanego ekranu, a także pozwala na nagrywanie własnych treści. Jeśli wykupimy pakiet płatny będziemy mogli korzystać też z SoundCloud w wersji offline, z lepszym dźwiękiem i brakiem reklam. SoundCloud Go kosztuje ok. 25 zł miesięcznie.
Tidal
W Polsce znany z tego, że jego rozszerzoną wersję w darmowym pakiecie otrzymują od abonamentu zawartego w ramach sieci PLUS.Poza muzyką i podcastami mamy tu również wideo i wywiady czy filmy dokumentalne o artystach, którzy mają swoje utwory na Tidal. I tutaj jest haczyk, gdyż nie istnieje wersja bezpłatna, a przynajmniej w Polsce, chyba, że ta próbna (miesięczna, jak zwykle). Użytkownik ma do wyboru dwa płatne plany różniące się jakością dźwięku za 20 zł lub 40 zł. Aplikacja daje możliwość zapisywania utworów do odtwarzania offline. Tidal’a znajdziesz tutaj, albo u komórkowego operatora.
Podcasty
Dla maniaków podcasterki wyszczególnić można Apple Podcasts i iTunes, Pocket Casts, Overcast, Lecton czy Groove Podcast. Dość dobrze oceniane były też Google Podcasts, ale po ostatniej aktualizacji aplikacja “krzaczy się” i zniechęca coraz większą liczbę użytkowników, a szkoda, gdyż była prosta, intuicyjna i miała duży wybór materiałów do odsłuchu. Miejmy nadzieję, że szybko ulegnie poprawie, a wszystkim audiofilom życzymy miłego odsłuchu. Bez odbioru!