Alphabet Inc wprowadza kolejną rewolucję w swoim algorytmie. Znacznie wpłynie to na pozycjonowanie treści w wyszukiwarce Google. Aktualizacja Google Helpful Content ma piętnować treści clickbaitowe oraz te, które niczego nie wnoszą do poruszanych zagadnień. Wyżej zaś pozycjonować się będą linki do unikalnych i wartościowych artykułów, które są konkretnymi odpowiedziami na zadawane przez użytkowników pytania.
Najpierw koniec imprezy z ciasteczkami, później Google Analytics 4, a teraz Google Helpful Content. No cóż, marketerzy nie mają w ostatnim czasie ułatwionego zadania. Okazuje się, że od teraz, to algorytmy oparte na sztucznej inteligencji mają w pełni decydować o wartości użytkowej i merytorycznej danej treści, a następnie klasyfikować ją pod kątem przydatności dla odbiorcy. Oczywiście stykamy się z tym już od dawna, ale teraz wyszukiwarka znacznie rygorystyczniej podejdzie do twórców. Dla użytkowników to całkiem dobra wiadomość. Witryny i pozycjonerzy będą mieli jednak ciężki orzech do zgryzienia. Zwłaszcza ci zajmujący się witrynami wielotematycznymi lub handlem internetowym, gdzie mamy do czynienia ze zbliżonymi opisami produktów.
Zobacz co eksperci SEO sądzą o Google Helpful Content w e-commerce?
Google Helpful Content, czyli co?
Nowa aktualizacja od Google wprowadza dodatkowy parametr, który wpływa na widoczność strony w wyszukiwarce. Jest to sygnał wysyłany do klasyfikatora treści, który na bazie uczenia maszynowego ma automatycznie ocenić przydatność danego contentu dla odbiorcy. Tyczy się on nie tylko nowych treści, ale wszystkich kiedykolwiek wstawionych na stronę.
Oznacza to, że usunięcie nieprzydatnego, zdaniem Google, contentu może pozytywnie wpłynąć na pozycjonowanie. Aktualizacja może namieszać w pozycjach serwisów informacyjnych oraz w e-commerce. Póki co, algorytm „grasuje” po anglojęzycznych serwisach, ale stopniowo będzie wprowadzany też w innych językach. Jednocześnie Google pracuje też nad promocją treści “użytkowniko-centrycznych”, co zdradza nam intencjonalność nowej aktualizacji.
Jak działa Helpful Content?
Chris Nelson, Search Quality w Google postanowił przybliżyć nam działanie nowej aktualizacji. Mówi on, że nowy sygnał razem z innymi współczynnikami, będzie samoistnie określał widoczność danej strony. Klasyfikator jest całkowicie zautomatyzowany i nie będzie opierać się na działaniu manualnym czy spamowym. Obok algorytmów określających: znaczenie zapytania, trafność, jakość i użyteczność treści oraz kontekst i ustawienia witryny, będzie to tylko jeden z wielu czynników wspierających decyzję o pozycji strony w wyszukiwarce.
Na co będzie wpływać nowa aktualizacja?
Google przestrzega, że widoczność wszystkich treści, nawet tych przydatnych, będzie ograniczona, gdy system uzna całą witrynę za posiadającą treści spamerskie. Mówi też, że pozycja będzie zależeć od tego, czy w internecie istnieją już treści, które w lepszy sposób traktują na dany temat. Sama architektura strony i zagęszczenie słów kluczowych już nie wystarczą. Witryny mogą mieć spory problem z poprawą wszystkich swoich materiałów, więc zaleca się ich usunięcie, jeśli ich twórcy czują, że nie do końca spełniają swoją rolę. Zabieg ten może sprawić, że witryna w przeciągu kilku miesięcy powinna zyskiwać odwiedzających. O ile niepotrzebne treści nie zostaną po jakimś czasie przywrócone.!
Jeśli tego nie zrobimy, negatywna klasyfikacja powinna stopniowo pozbawiać nas ruchu na stronie.
Co poza usunięciem nieprzydatnych treści?
Tutaj nie zmienia się praktycznie nic. Wskazówki dla Webmasterów mówią jasno, żeby:
- unikać treści generowanych automatycznie,
- nie wymieniać się linkami
- oraz nie generować zbędnego contentu.
Jest to zrozumiałe, zważywszy na przesyt treści w wyszukiwarkach.
Należy wystrzegać się przy tym maskowania linków i niejawnych przekierowań oraz ukrytych na stronie tekstów. Pod żadnym pozorem nie można uprawiać plagiatu ani tworzyć doorway’ów, czyli stron fałszywie profilowanych pod konkretne zapytania, ale przekierowujących na jedną witrynę (przykładem może być sklep jest internetowy, który tworzy mnóstwo witryn z nazwami miast, żeby lepiej pozycjonować się w lokalnych wynikach wyszukiwania, a ostateczne przekierowanie odbywa się na jedną stronę – główną).
Nie powinno się także zawierać słów kluczowych niezwiązanych z treścią oraz nadużywać znaczników porządkowania danych. Z naturalnych względów obniża się także widoczność witryn złośliwych, słabo zabezpieczonych lub takich, gdzie użytkownicy generują spamerskie komentarze.
Po co Google wprowadza nową aktualizację?
Na to pytanie, w tym tekście odpowiedź już padła, choć nie do końca wprost. Dwie kwestie: klient oraz ilość treści. Google stoczyło już kilka batalii sądowych odnośnie nieuczciwej konkurencji, braku ochrony prywatności czy działaniu na szkodę klientom B2B i B2C. Dodatkowo biznes od lat zmierza w stronę bardziej przyjazną użytkownikom.
Co więcej, choć korporacja Alphabet teraz cieszy się monopolem, tak w przeszłości mieliśmy już sytuacje, w których ogromne molochy były wyprzedzane przez zręczniejsze firmy, co pokazały nam upadki Nokii czy BlackBerry. Google musi zatem dbać o jakość oraz ograniczyć nieprzydatne mu treści, które obciążają jego serwery.
Treści nieprzydatne dla użytkownika, nie będą bowiem korzystne dla Google. Stworzenie więc algorytmu premiującego wyszukiwania odpowiednie dla odbiorcy to logiczna konsekwencja zmian w wyszukiwarce.
Jesteśmy świadkami, jak korporacja stara się zmotywować twórcę do tworzenia lepszego lub zdemotywuje go do tworzenia jakiegokolwiek contentu na swojej platformie.
Zobacz też: Google Helpful Content – co to znaczy treść przyjazna użytkownikowi?