Koncepcja Web3 nie budzi tak wielkiego zainteresowania jak NFT czy rzeczywistości z przedrostkiem ‘meta’. Niektórzy doszukują się w tym stanie rzeczy ograniczenia technologicznego, inni ludzkiej natury, a jeszcze inni uważają, że to mrzonki. Czym jest Web3 i dlaczego nie wydarzy się w najbliższym czasie, a może nawet wcale?
Zobacz także: Co to jest, jak kupić i jak stworzyć NFT?
W kwestii rozwoju internetu i jego możliwości ukuto określenia Web 1.0, Web 2.0, a najnowsza iteracja ma nazywać się Web 3.0. Niektórzy używają tych terminów naprzemiennie z Web1, Web2, Web3, jako synonimów. Są też grupy specjalistów nie pochlebiające tym zabiegom, gdyż uważają je za zupełnie odmienne semantycznie słowa.
Jaka jest różnica między Web 1.0, Web 2.0?
Zgodnie z geeksforgeeks.org Web 1.0 to wersja internetu, która istniała od 1989 roku do 2005 roku. Internet wtedy był w zamkniętym obiegu, a dostęp do tworzenia treści i kontroli internetu miały nieliczne jednostki i instytucje. Reklamowanie się w jego obrębie było zakazane. Internet taki kosztował majątek, gdyż płaciło się za przeglądane strony, a nie transmisję danych zgodną z abonamentem. W internecie tym istniały specjalne katalogi umożliwiające pobieranie ściśle określonych informacji.
16 lat później przyszła ewolucja.
W 2005 roku, wraz z nastaniem serwisu YouTube, nastała nowa era internetu. Gdy mówimy o Web 2.0, mamy na myśli rozpowszechnienie się witryn WWW oraz transformacji mentalnej postrzeganiu sieci. Z jednostronnego źródła odbioru przekazu, internet stał się miejscem społecznej komunikacji. Użytkownik stanął w centrum życia internetu. Ważne stały się aspekty użyteczności i interoperacyjności stron internetowych. Szczególną rolę odegrały w tym procesie przeglądarki internetowe oraz frameworki AJAX i JavaScript, które dostrzeżone z powodzeniem zaczęły być wykorzystywane w tworzeniu stron internetowych. Informacje tutaj przepływają między właścicielem serwisu, a użytkownikami tego serwisu. Nowa iteracja internetu zapewnia użytkownikom możliwość jego samodzielnej eksploracji, konsumpcji i tworzenia. W międzyczasie pojawił się Manifest Satoshi Nakamoto, bunt kryptowaluciarzy i coraz szersza dyskusja na temat blockchain. Powstało mnóstwo technologii, które obecnie wiąże się z powstawaniem nowego już internetu.
Web 3 czy Web 3.0?
No i tutaj pojawiają się schody. Portal Filary Biznesu używa tych pojęć naprzemiennie, określając, że Web3 ma być połączeniem internetu i sztucznej inteligencji, która nurkowałaby w oceanie danych, dzięki coraz to nowszym możliwościom analitycznym narzędzi BiG Data i wzrostem skuteczności uczenia maszynowego. Ma to zapewnić intuicyjność i szybkość obsługi użytkowników na poziomie, którego dzisiaj sobie nawet nie wyobrażamy. Według tego artykułu sieć taka może wykorzystać peer-to-peer, wirtualną rzeczywistość, Internet Rzeczy (IoT) i inne technologie.
Dla ComputerWorld sprawa jest prostsza. Web3 to termin pochodzący od jednego z twórców Ethereum i nie oznacza tego samego, co Web 3.0, która nosi też nazwę „semantycznej sieci”. Wynika z tego, że internet rozumiany zarówno przez ludzi, jak i algorytmy i maszyny nie jest tym samym, co Web 3. Według angielskiej Wikipedii tym drugim nazywa się projekt nowej World Wide Web opartej na technologii blockchain, która obejmuje takie koncepcje, jak decentralizacja i ekonomia oparta na tokenach. Stąd też częste nawiązania do metawersów.
Widać, że nowa iteracja internetu może korzystać równocześnie z obu tych zagadnień. Choć można podkreślić, że nie znaczą dokładnie tego samego, tak w tym momencie przypominają się słowa Artura Kurasińskiego, który w kontekście metaverse mówił, że nieważna jest definicja ogólna, gdyż to użytkownik decyduje o przeznaczeniu danej technologii, a proces jej używania będzie nazywać zawsze po swojemu.
Po co Web3?
Celem takiej sieci ma być jeszcze większa demokratyzacja internetu. Ma być ona wynikiem przejęcia władzy przez użytkowników ponad rządy i korporacje, które obecnie posiadają ogromne środki wpływu na wygląd dzisiejszego internetu, na każdym poziomie. Faktem jest, że możemy dzisiaj stworzyć podcasty, blogi, wpisy na social media, własne aplikacje, strony i produkty. Nie jest to świat bez wad. W internecie czai się niestety wielu oszustów, którzy będą chcieli nas okraść z pieniędzy, z danych lub z godności. Szczególnie narażone są dzieci, osoby starsze i osoby wrażliwe na wszelkiego rodzaju manipulacje i groźby. Niemniej każdy jest obiektem w dzisiejszej sieci. Widzialnym przez korporacje, administratorów i hackerów. Ci mogą nam w każdej chwili odebrać środki w banku, sprzedać informacje o nas, zablokować nam konto i utrudnić nam życie, zwłaszcza zawodowe. Decentralizacja ma pomóc w szerzeniu wolności słowa i ma nie pozwalać na wpływanie innych podmiotów na sieć poprzez zapisy w łańcuchach bloków, które nierozerwalnie świadczyłyby o stanie faktycznym teraźniejszości i przeszłości. Przypadek Donalda Trumpa może posłużyć jako wytrych do podobnych twierdzeń.Nie trzeba zakładać też niczyjej złej woli, wszak urządzenia lubią się psuć, a złośliwość rzeczy martwych jest każdemu dobrze znanym zjawiskiem.
Web3 – przyszłość czy bajka?
Web3 są w kręgu zainteresowań wielu inwestorów, jak chociażby Crypto.com z pulą połowy miliarda dolarów. Krążą opinie, że to z powodu chęci uczynienia małych startupów wielkimi molochami, kontrolującymi Web3. O koncepcji Web3 niewybrednie wypowiadają się panowie z wysokich szczebli bigtechowej drabiny. Elon Musk postanowił nie kończyć nawet zdania, dając czytelnikowi pole do wyobraźni.
Web3 sounds like bs
— Elon Musk (@elonmusk) December 2, 2021
W Filarach Biznesu znajduje się też twitterowa wymiana zdań pomiędzy byłym dyrektorem Tweetera, a Elonem Muskiem.
Elon Musk: „Czy ktoś widział web3? Nie mogę tego znaleźć”.
Jack Dorsey: „To gdzieś pomiędzy a i z”.
Wypowiedź byłego prezesa Twittera ma sugerować, że Andreessen Horowitz jest już w posiadaniu Web3.
Na Mobile Trends Conference 22 Szymon Paluch, który jest CTO w uPacjenta.pl stwierdził, że – jesteśmy za wcześnie. Według analogii dyrektora ds. technologii firmy oferującej profilaktykę zdrowotną związaną z badaniami krwi, w obecnej chwili jesteśmy w roku 1998 – gdy porównamy adopcję nowych użytkowników technologii kryptograficznych do poziomu użytkowników korzystających z internetu w czasie przeszłym. Większość projektów, które powstają są projektami strukturalnymi, czyli dopiero na ich podstawie powstaną nowe rozwiązania, przekonuje Paluch.
– „aby web3 mogło zaistnieć musi wystąpić kilka czynników”.
Po pierwsze, projekty, które są oszustwami muszą w końcu pęknąć w trakcie nadmuchanej bańki spekulacyjnej. Po drugie, istnieje potrzeba stworzenia krypto portfela mobilnego, który będzie działał z poziomu systemu operacyjnego telefonu, ażeby swobodnie mógł przesyłać między aplikacjami informacje. Innym prowodyrem zmiany ma być powstanie zdecentralizowanej platformy poboru aplikacji, która nie będzie reprezentowana przez żaden duży podmiot.
Web3 ma zatem spore podwaliny, by się nie udać. Wiele wskazuje na to, że zdecentralizowany internet może być farsą, a ograniczenia technologiczne lub strażnicy obecnego porządku mający swoich przedstawicieli w Meta, Amazonie czy Google mogą nie pozwolić na tak łatwą zmianę rozdawanych kart. Na tym poletku nie pomagają też wzmożone ataki hakerskie.
Co więcej sami użytkownicy, którzy nie rozumieją technologii (której mają używać) również nie są gwarantem szybkiego rozwoju, a fakt, że zrozumieją, nie znaczy, że uznają to za konieczność. W kontekście zagrożeń istnieje bowiem obawa, że internetu w formie zdecentralizowanej nie będzie dało się poskromić, co będzie o wiele bardziej niebezpieczne niż iteracja, z jaką obecnie stykamy się na co dzień.
Na koniec dnia, może okazać się, że ludzie nie będą chcieli przechodzić rewolucji, a idea wolnościowa brzmi dobrze na papierze. Rzeczywistość weryfikuje chociażby istnienie syndromu sztokholmskiego, efektu flagi, czy ograniczanie społecznych swobód wobec politycznego strachu.
Podobnie jak ćmy odbijamy się od parzących nas lampek, w strachu przed ciemnością i przemierzaniem nieznanego. Ludzie ćmami jednak nie są, a Web3 podobnie jak metaverse, może mieć szansę zaistnieć, ale prawdopodobnie, nie w takiej postaci, jaką definiujemy teraz.